поживём – COVIDим
Jakkolwiek by to nie zabrzmiało - od dzieciństwa lubiłem ten cmentarz. Dlatego, że:
- jest w moim Janowie, więc musi tu być coś ciekawego z historii (proszę poniżej)
- tuż przed bramą główną przebiegała linia wąskotorowej rossbanki i...
- mało tego, te tory kolejki konnej krzyżowały się tutaj z linią normalnotorową, która wówczas przebiegała nieco bliżej granicy cmentarza i zdecydowanie niżej (tylko dwutorowo), gdyż wysokiego nasypu na cztery tory jeszcze nie było. Oczywiście tak było do początku XX stulecia, ale ten historyczny fakt doskonale wizualizuje mi to w wyobraźni!
- w dzieciństwie, gdy znicze jeszcze były takimi odkrytymi talerzami z gipsu - 1 listopada zza nasypu jawiła się niesamowita czerwonawa łuna.
- kręcono tam ujęcia do "Rodziny Kanderów" i "Blisko coraz bliżej".
- we wczesnym dzieciństwie 1.11 chodziłem tam z dziadkiem na groby, ale nie pamiętam kto z rodziny tam leżał, może tylko jacyś jego przyjaciele.
Dlatego dziś podjechałem tam wczesnym rankiem, spodziewając się zastać pewną odmienność - która jawiła się właśnie tak, jak na zdjęciach. Wśród tej ciszy i nielicznych światełek zniczy, zdziwiła mnie czytelność tych wszystkich nazwisk na nagrobkach. Natychmiast dostrzegłem Armina. Rany, jak to było dawno - 34 lata temu! Nie znałem go osobiście, tylko z widzenia, bo to był rocznik mojej siostry. Ale całe Podmieście wtedy o tym gadało, nawet u nas w klasie - wieść w postaci strasznie ubarwionych okoliczności rozniosła się rano już przed pierwszą lekcją! Jego rodzice wciąż mieszkają na naszej ulicy, a on był jedynakiem :(
Komentarze
Prześlij komentarz