Baterflajka i trampki Forward <<*

  O ile paletka z porządną deską np. JOOLA + najwspanialsze gumy Butterfly Sriver D13 + owijka ochronna Schöller Micke - to był w latach 80 absolutny szczyt moich marzeń (Hi End po prostu), o tyle "chińskie Conversy" - czyli tytułowe trampki Forward (można sobie wygooglować) - to już był w miarę osiągalny cel sklepowy! Bo te trampki, to była idealna stylówa do treningu tenisa stołowego, ponieważ miały tą cechę "prawie pro" - ich gumowa podeszwa należycie piszczała  podczas przemieszczania się po parkiecie. Harmonogram działań na treningu był zwykle podobny: rozstawianie na hali wszystkich złożonych stołów Polsport "Tajfun", potem rozgrzewka i rozdzielenie zadań do nauczania / ćwiczenia przez trenera i podział na pary. Czasem dla odniamy pykaliśmy w bala na sali, bo bramki zawsze tam były rozstawione. 

Było trochę charakterystycznych osób - prześmieszna Olka, poważny Marek J., który czasem przychodził z ojcem - który to ojciec znał się z moim ojcem, więc często mój tata też przychodził ze mną, taki groźny Adam Ś. z którym potem się zakumplowałem, Adrian - mój kolega z klasy, który potem został trenerem i grywa do dziś w Bielskim klubie i jeszcze kolega Adriana ze Skoty (potocznie nazwa ulicy Wielka Skotnica i przyległych do niej domów), który zawsze przed treningiem musiał na obiad zjeść frytki :) i jeszcze kilka osób, które pamiętam z wyglądu, ale imion już nie...


Pamiętam, że z innych okolicznych klubów największy respekt budziła "Beldona", czyli wychowankowie spod skrzydeł huty Baildon, podobno mieli tam zacne warunki do trenowania, ale może to tylko taka urbanlegend?

Były wyjazdy na zawody, były klubowe koszulki, świetna atmosfera, tylko lepsze rakietki (i gumy do nich) trzeba było kołować samemu, bo jednak każdy chciał wyskoczyć na poziom wyżej niż grać zdobytą w pobliskim sklepie sportowym Gold Cup-ką. Ja też po czasie skombinowałem przyzwoite gumy Butterfly - po dalekich znajomościach od zawodnika, oczywiście nie nowe - grane, ale nie zajechane. Takie to były czasy gry w klubie Górnik 09 Mysłowice, a to wszystko działo się właśnie tutaj, na drugiej kondygnacji potężnej starej kopalnianej hali po kompresorowni!

To tak w nawiązaniu do wpisu o basenie, bo tam obiecywałem, że kiedyś opiszę ten epizod, tylko zdjęć z wnętrza tak długo brakowało.

P.S. uwierzycie, że ta totalnie zasrana podłoga to wciąż parkiet?!

Komentarze

Popularne posty