Moje wagoniki

Zazwyczaj fotografowałem je na nadszybiach kopalń, stały w ich krętych zakamarkach na wąskich torach ryzujących swoje nitki na ryflowanej blasze kondygnacji. Schemat był taki: od klatki do hali wywrotnic obrotowych, dalej zawrót i z powrotem do klatki szybu od drugiej strony. Na kopalni Kleofas na jednym z wagoników pisało Balast – jak zbędny balast bo w 2005 roku ta kopalnia była już w likwidacji. Na placach kopalnianych też stały puste „suki” (drzewiarki) i powywracane wozy wypełnione szmatami. Kiedyś na szybie Roździeński wyciągali szybem wozy z poziomu 660 wypełnione mułem i wodą (sic!) pewnie z jakiegoś dołowego bajzlu. A Ten najbardziej wszystkim znany „mój wagonik” sfotografowałem na Rozbarku – stał samotnie pod żelbetowym silosem węgla surowego i zamiast węgla był załadowany roztomajtymi śmieciami. Był to tak smutny dla mnie widok zwiastujący nieuchronny koniec tej kopalni i takim pozostanie już na zawsze… I w tym momencie pisząc ten tekst rozgorzała obok mnie dyskusja wspomnieniowa o czasach pracy między emerytowanym nadsztygarem kop. Śląsk (mój kuzyn) a emerytowanym sztygarem oddziału szybowego kop. Staszic (brat od ciotki) na to wszedł mój chrzestny – emerytowany maszynista kop. Wujek i odcinając się od tej dyskusji skwitował to jednym zdaniem: „a wy zaś fedrujecie?!” I teraz już chyba ten wpis tak pozostawię mając kompletny miszong w głowie:)

Komentarze

Popularne posty