wuzetka i napój firmowy




Szwendając się dziś po Kato w pewnym celu zaobserwowałem, że dużo witryn w G.K. skryło się za parawanami nicości! Zniknął np. Levi's i Adidas, a to już zalatuje dziadowaniem na miarę mysłowickiego Reala... Chwilę dalej spaceruję i odsłania się coś ciemnego - niewykończonego jeszcze. Taki "Vitkac" w wersji mocno-ubogiej - czyli Supersam, kolejna świątynia, do której owszem zaglądnę po otwarciu i wybadam, jakie tam panuje samopoczucie, jaka atmosfera i wystrój wnętrza itp. Mijam potem ten targ staroci i decyduję, że wejdę do dobrze znanego mi Skarbka. Pamiętam ten dom handlowy od najmłodszych lat, bo odwiedzałem jego wnętrza z mamą choćby dla samej przyjemności przejechania ruchomymi schodami! Trzeba było potem przeboleć te nudy z materiałami i odzieżą - na których mama spędzała dużo czasu, za to na najwyższej kondygnacji był bufet i tam była chwila wynagrodzona czyli odpoczynku na wuzetkę i firmowy napój. W wieku nasto i wczesno-pełnoletnim odwiedzałem Skarbek samemu ale już nie na jego głównych kondygnacjach. Na przedostatniej kondygnacji był sklep komputerowy, dostępny z klatki schodowej. Lubiłem tam chodzić z rzadsza coś kupować, a bardziej popatrzeć i pomarzyć, kiedy to cudowna Amiga zawita do mojego pokoju. Potem zdaje mi się, że zakupiłem tam monitor Philipsa do tejże wspaniałej posiadanej już "przyjaciółki" :)  I tak bardzo pozytywnie zapisał mi się D.H.S. we wspomnieniach. A dziś im wyżej wjeżdżałem ruchomymi schodami, tym większa dziadowizna odsłaniała mi się przed oczami, aż po ten szmateks na przedostatniej (ostatniej dostępnej) kondygnacji, gdzie dobiło mnie już na maksa! Z pewnością sąsiedni Zenit też skończył podobnie tworząc tylko złudzenie dopasowania do współczesności nowoczesną fasadą. Zastanawiam się co właściwie należy robić, żeby takie miejsca znowu zyskały swoją świetność - tu nic nie przychodzi mi do głowy, może Fitness z siłownią, super! Tylko ile takich obok siebie interesów mogłoby się utrzymać. Wnioski mam takie, ja też jak większość przesiąknąłem tym zachodnim powiewem już w latach 90tych, np. gdy w Supersamie zadomowił się "Future2" czy potem niesamowite wnętrza EMPIKu. Wiem po sobie, że gdy buduje się coś nowego przerzucam się natychmiast, tak, jak gdy kupuję np. nowy rower czy telefon, to w jednej chwili poprzedni jest już drugorzędnym przedmiotem, a szacunek do niego kończy się w tej samej chwili. To tkwi we mnie i mam tego świadomość ale czy to źle czy dobrze? Ciekawe, czy doczekam za życia momentu, gdy dziś wspaniałe galerie i centra handlowe będą stały pozamykane...

Komentarze

Popularne posty