prosto z pieca

Tak, dziś sobota, więc rano zapylam do Aldika, po chrupiące bułki :)

Ostatnio wspominałem z kolegą w pracy czasy z dzieciństwa i padło stwierdzenie, że w Niemczech chleb jest strasznie ch.jowy w smaku, więc jadało się bułki... Ja tego nie doświadczyłem bo w NRFie wtedy nie byłem, ale może coś było na rzeczy, bo gdy na początku lat 80 jeździłem z rodzicami do NRDowa na wypoczynek do znajomego Niemca pod Berlin, to tam tradycją było, że na śniadanie zawsze jadło się świeże kajzerki, kupione w lokalnym sklepiku. Mówili na nie "Szripeny" czy jakoś tak, a jadło się je tylko z masłem tak były smaczne, że nie potrzebowałem żadnej bajlagi na to - tylko z masłem, popijając herbatką z cukrem i cytryną. To nie były takie kajzerki jak teraz u nas w każdej piekarni (które  z resztą smakują fatalnie), one miały owalny kształt jak zwykła bułka z tym "przedziałkiem" pośrodku, tylko były taką mikro wersją tej dużej bułki. 

Tyle o pieczywie :) A ta miejscowość pod Berlinem nazywała się Erkner, Karutzhöhe. W pobliskim lesie przebiegała główna linia kolejowa do Berlina, a pociągi zapierniczały tam z nieprawdopodobnymi prędkościami! Zaś z samego Erkner kursowała do Berlina podmiejska S-Bana, którą też wtedy jeździłem.


Komentarze

Popularne posty