Zielone Domki
Co prawda od przeczytania tej fascynującej autobiograficznej opowieści Paula Pogodalli - minęło już 1,5 roku, ale nie miałem pełni informacji odnośnie lokalizacji miejsca zamieszkania głównego bohatera i narratora. Bo te „Zielone Domki” – słowo klucz – kaj one były na tym Morgynroucie? Dobrze, że nie wiedziałem, bo dzięki temu wyobraźnia lepiej „rysuje” takie przestrzenie, a mogłem być na 99% pewien, że po tym miejscu nic nie zostało! Do tego pobliskie nasypy kolejowe, wąskotorówka, cegielnia, staw Kokotek, a nawet kolejka linowa z kopalni Brandenburg do Huty Pokój!
Podejrzewałem gdzie znajdowała się ta kolonia drewnianych domów dla najbiedniejszych rodzin górniczych kopalni Paweł, ale mylące było to, że autor nie wspominał nic o stojących praktycznie po drugiej stronie ulicy murowanych domach wielorodzinnych o znacznie wyższym standardzie – czyli istniejących do dziś przy ulicach: Szafranka i Nowobytomskiej.
Pan Anton - zwany przez miejscowych "Brunotny", albo "Brązowy", ze względu na styl i kolor ubierania się. Sfotografowałem go celowo na tle belki konstrukcyjnej z sygnaturą Gutehoffnungshütte, ponieważ w Chebziu istniała także cynkownia o tej samej nazwie, a umiejscowiona była między kolonią Styczyńskiego, a Kaufhausem.
W znalezionym w sieci opracowaniu nazw zwyczajowych Rudy Śląskiej owszem widnieją „Zielone Domki”, ale ta nazwa odnosi się do podobnej kolonii Podlas w Rudzie Goduli. Natomiast powieściowe „Zielone Domki” – to kolonia Styczyńskiego w Chebziu. Oczywiście na mapie 58-61 w ORSiP są pokazane, jest nawet ta wewnętrzna ulica nazwana NOWO-BYTOMSKA.Zdjęć niestety jak na lekarstwo, na Fotopolsce i Polska.org nic nie ma z tamtego okresu. Aż tu nagle trafiam na piękny film dokumentalny Konstantego Gordona z 68 r. pt. „Szkice Górnośląskie” i tam kolonia drewnianych domków z zielonymi elewacjami, do tego ciekawe zagospodarowanie terenu – trawniki, alejki, ale okazało się, że to wspomniana już kolonia Podlas w Rudzie Goduli. W tym dokumencie mnóstwo jest ujęć z Goduli i Orzegowa, ponieważ te dzielnice ciężki przemysł otaczał z każdej strony, nawet widać w tle kopalnię Karol z szybem Jurand…
Skoro więc jedyne zdjęcia Zielonych domków z Chebzia znajdują się na tylnej okładce książki „Potępieni i Winni, pozostało mi tylko pytać starsze pokolenie, czy ktoś wie, bywał. Nad Kokotkiem kilkoro łowiących wiedziało, ale ich orientacja w terenie nie była najlepsza.
Dopiero będąc w styczniu br. na promocji albumu Krzysztofa Grandy w Stacji Biblioteka – spotkałem pana Antona, który „za bajtla” penetrował te okolice z zielonymi domkami włącznie. Sporo wie także o hucie Pokój – pracował w HPR, to człowiek pokroju mojego wujka chrzestnego – posiadającego chęć zapamiętywania miejsc i świadomość, jak takie historie mogą w przyszłości wiele wyjaśnić młodszemu pokoleniu.
Budynek maszyny wyciągowej szybu Paweł II
Tyle i tylko tyle w tym wpisie, bo miałem potrzebę zasygnalizować o istnieniu miejsca, które zainteresowało mnie, ponieważ ktoś o nim napisał historie prawdziwe, nierzadko smutne i wstrząsające ze swojego życia.
Komentarze
Prześlij komentarz