Dom babci Julii


Otoczony zewsząd Fabudami i wciąż stoi! I tak tu było zawsze odkąd pamiętam. Przejeżdżam tu często podczas rowerowych wypadów. Babcię Julię – mamę taty znałem znacznie słabiej niż drugą babcię Elżbietę. Na Bytków za bajtla jeździłem bardzo rzadko, zwykle na czyjiś gyburstag albo na Wszystkich Świętych. Wchodziło się od podwórza, przez ta zielono lauba, pierwsze drzwi na lewo to było mieszkanie babci. Typowy ślonski standard: kuchnia z izbą. Po prawej od drzwi wejściowych stanowisko dowodzenia w kuchni czyli piec z blachami pomalowanymi zilwerbronzom, piekarnikiem na spodzie i takim dodatkowym podwyższeniem na garnki. Kohlkastla obowiązkowo na kawałku blachy. Po lewej typowy kącik do mycia, ale nie pamiętom ślonskich nazw tegoż natomiast ausgus był na sieni i wodę nosiło się i nalewało do wielkiej miski. Dalej po lewej okno z siedzącym na parapecie kotem (zawsze innym), potem szafka z telewizorem, na wprost stół, ponad nim romka i wandshouner, a na prawej ścianie odpowiednio dalej od pieca patrząc drzwi do izby, fotel ujka Jorga i dobijający do ściany tradycyjny byfyj. W izbie po prawej na całej ścianie ciągnęły się stare szafy i tajne skrytki zakryte forhangami, po środku wielki stół, na lewo łóżka z zalegającymi pierzynami, a na samym końcu tej ściany wisiała mata na której poprzypinane były opakowania po niemieckich szokoladach – pieronym mi się te pudełka podobały ponieważ w domu miałem pokaźną kolekcję wszelkich sreberek i opakowań po czekoladkach ale takie jak te były nie do zdobycia. Dwa okna wychodzące na ulicę były na ścianie przeciwległej do drzwi. To w tej izbie odbywały się rodzinne spotkania, nuuudy i głośne godanie jak dla małego bajtla, to czasem zwiedzało się okolicę – blisko za blokami był staw, a dalej na horyzoncie szereg kominów z palącym się „zniczem” - to Azoty! Drugi brat taty – ujek Hyniek mioł osobny pokoik do którego wchodziło się na wprost z sieni. To po noś po nim erbnąłch to zachowanie idealnego porządku i czystości! :) Dziadka nigdy nie znalem – umarł zanim się urodziłem. Babcia zmarła w 2002 roku, a pozostali dwaj bracia ojca znacznie wcześniej w latach 90tych! I tak stoi ten dom już całkiem pusty, bo na górze też od lat już nikt nie mieszka. Wyburzyli jedynie chlewiki i haźle. No i lauba ostro porasta roślinnością, poza tym nie ma jakiejś globalnej demolki co chyba dziwi w tych usranych czasach? Nikt nie napisał Ruch na elewacji, szyby w oknach też w całości! Z pewnością będę tam zaglądał jeszcze wiele razy...

Komentarze

Popularne posty