do obrzydzenia

Siedzę i miotam się z myślami jak w ogóle zacząć tworzyć nową przezentację zdjęć. Nie jestem zwolennikiem zwykłego wyswietlania zdjęć z podkładem muzycznym - na odpiernicz to owszem można. Tylko ja tak nie potrafię, bo to musi mieć ręce i nogi: jakiś początek, rozwinięcie i zakończenie. Tak dotychczas zrobiłem trzy własne można powiedzieć "fotograficzne opowieści". Najgorsze jest to tytulowe obrzydzenie, które odnnosi się do zastosowanej ścieżki dźwiekowej, którą zwykle wybieram spośród ulubionych płyt / utworów z własnej kolekcji. Utwór trzeba wykazując jakieś minima zsynchronizować z niektórymi tranzycjami czy obrazami więc ogląda się to wszystko i wysłuchuje dziesiątki razy, w efekcie osiągając zadowalający kompromis oraz skuteczne zniechęcenie do ulubionego niegdyś utworu (utworów). I jak tu się zmusić do tej rzetelnej roboty?
Odłożę sobie to zastanawianie się na kiedy indziej, teraz idę natrzeć kartofli na placki bo dziś na obiad takie pyszności właśnie...
Na zdjęciu nieistniejąca kamienica w Zabrzu przy ulicy Opolskiej.

Komentarze

  1. Polecam http://www.youtube.com/watch?v=JpHKFEUh_3c, mnie bardzo kojarzy się z takim pokazem zdjęć :)

    OdpowiedzUsuń
  2. 1. dzięki za Zabrze
    2. z podkładem muzycznym zawsze jest problem (prawa autorskie - choć nie wiem, jak to jest z niekomercyjnym wykorzystaniem), ale można wykorzystać muzykę młodych i mało znanych zespołów albo, o czym sam myślałem, stworzyć własna muzykę; kilka akordów na granych na jakichś organ(k)ach; przy kilku podejściach i odrobinie chęci można stworzyć coś, co nie przyprawi słuchacza o chęć popełnienia samobójstwa, a będzie oryginalne i idealnie zgrane z "filmem" (wystarczą 2, 3 akordy); ewentualnie zawsze można wykorzystać jakieś numery post-rockowe, które niemal zawsze pasują do wszystkiego...

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty