NO PROBLEM

Dziś był dobry dzień - zdjęciowo bardzo dobry, a jego wieczorna część, to już prawdziwa uczta dla zmysłów na wernisażu w Muzeum Śląskim. Bardzo żałuję, że nigdy nie poznałem Piotra Szymona, gdy po raz pierwszy przyszedłem na spotkanie STFu, w katowickiej Bibliotece Terapeutycznej, atmosfera była bardzo smutna, Piotr Szymon zmarł tragicznie tydzień wcześniej. Poznałem wtedy Józefa i Andrzeja i wielu młodych ludzi zafascynowanych czy zakręconych fotografią. Bardzo polubiłem te spotkania, chciałem robić lepsze zdjęcia, chciałem dorównać pozostałym, nierzadko będąc pod wrażeniem tego, co prezentowali wtedy Marcin czy Michał... W końcu i tak pozostałem sobą, a ułamek tej fajnej przeszłości na trwałe pozostał we wspomnieniach!
Natomiast oglądając dziś te wspaniałe fotografie, poczułem ogromną radość, myślę, że ona emanuje nie tyle z samych przedstawionych obrazów, ale bezpośrednio od ich autora - Piotra Szymona - i odczuwa się tak naprawdę jego radość z tworzenia każdej z tych wspaniałych fotografii, czy to możliwe? Może to jest właśnie ta metafotofizyka?! :)

Komentarze

Popularne posty