T. - jest to we mnie

Takie cudo stało wczoraj w MHKI na ekspozycji podczas nocy muzeów, więc "sentymentalny zachwyt" mnie ogarnął po całości! :)
W latach 80tych sprzęt grający - czyli popularne wieże - japońskiego Technicsa wypełniały półki Pewexów, bo półki krajowych sklepów RTV zwykle świeciły pustkami po krajowych produktach Unitry, Diory czy Radmora, ja i tak nie posiadałem żądnego takiego poważnego sprzętu :( Obserwując ten inny - LEPSZY - świat przez szybę czy grodzącą wstępu ladą Pewexu, w głowie rodziła się tzw. legenda marki. Nie było jak zweryfikować jej prawdziwości, bo nikt ze znajomych Technicsa nie posiadał, więc ona trwała i podbudowywała się, głównie za sprawą przeglądania niemieckich prospektów, które kuzyn przywiózł z EFu. Właściwie to był jeden prospekt, chyba z 88 lub 89 o błyszczącej okładce z teksturą jasnego marmuru i niesamowitymi planarnymi kolumnami, będącymi z pewnością firmowym monumentem... Jak mi go tylko pożyczył, to już był problem z oddaniem :) Przetrzymywałem go w nieskończoność i przeglądałem, analizowałem równie nieskończoną ilość razy! Dziś to wydaje się wręcz chore i skrajnie dyletanckie, nie mając czegoś fizycznie, by na podstawie wyobrażeń i wyczytanych parametrów budować sobie otoczkę"świętości" tego czegoś!

Ale wracając do Technicsa, we wspomnianym prospekcie, na kolejnych stronach błyszczały dla mnie najjaśniej: topowy odtwarzacz CD z przesyłem danych światłowodem i jednobitowym przetwornikiem M.A.S.H. oraz magnetofon z systemem redukcji szumów DBX, to musiało być coś doskonałego, inny świat już nie istniał, podawane w tabelach parametry deklasowały przecież wszystko! Więcej nie ma co pisać peanów na ten temat, bo nie zwizualizuję dostatecznie ciekawie mojej wyobraźni - jest to we mnie i tam pozostanie jako bezcenne wspomnienia. W każdym razie, gdy pod koniec lat 90tych postanowiłem kupić nareszcie jakiś lepszy sprzęt grający, oczywiście Technics -wtedy od lat już na półkach polskich salonów RTV - był brany pod uwagę w pierwszej kolejności. Postanowiłem zacząć od wzmacniacza i odsłuchiwałem go w dwóch salonach z różnymi kolumnami i niestety wówczas, w moim subiektywnym odczuciu grał bardzo słabo, nie miałem rozeznania o co dokładnie chodzi i czego brakuje, ale podświadomie wiedziałem na pewno, że nie kupię czegoś takiego! Kupiłem za to jednokasetowego decka z dolby C i automatycznym doborem prądu podkładu i najprostszy CD player - oba Technicsa. Grało to przyzwoicie, bo zupełnie niespodziewanie stałem się posiadaczem innego japońskiego wzmacniacza, który w tamtym czasie był drugim od góry modelem marki i oferował wyśmienite brzmienie, ale to może temat na inny sentymentalny wpis, dziś tylko o Technicsie. W połowie lat 2000, gdy wzmogło się moje zainteresowanie dobrym brzmieniem sprzętu i wydawaniem na niego sporych kwot - tzw. gonienie króliczka, poczytałem na forach sporo o mojej dawnej wielbionej marce, tam doświadczeni i osłuchani ludzie bez ogródek pisali co należy sądzić o tej marce i tylko przez spory sentymentalny szacunek do tej marki w przeszłości, nie będę przytaczał tych prawd. Faktem jednak jest, że moje podświadome obawy co do zakupu wzmacniacza Technicsa zostały potwierdzone i poparte praktycznymi obserwacjami, sugestiami, testami..., a cudowne podawane parametry w tabelkach nie mają wiele wspólnego z realistycznymi odczuciami brzmienia urządzenia! I o tym tu chciałem sobie odpowiedzieć w ten niedzielny, wietrzny i chmurny poranek ;)

Inne sentymentalne wspomnienia o sprzęcie muzycznym na blogu:
Cisza jak ta...
Łolkmen story...

Komentarze

  1. przypomniało mi się, że mam też w zanadrzu taki wpis i jak tylko mnie najdzie, to napiszę. U mnie dodatkowo na osiedlu krążyła legenda miejska o stożkowej głowicy magnetofonowej ALPS, która miała nagrywać bezszumowo. Prawda była taka, że tylko Technics nagrywał w jakości 1:1 czyli bez dodatkowych szumów i prawdopodobnie nie miał tej głowicy. Mam mini wieżę Technicsa, ustawiona jest pod telewizorem i czeka już kilka lat na remont. Muszę w końcu wziąć się za nią. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam jeszcze srebrną Diorę - amplituner, kaseciak, korektor graficzny i do tego cd Samsunga. Czarnego... Ale na co dzień gra w kuchni miniwieża Sony z wetkniętym pendrivem.
    Mieliście tak, że przy przegrywaniu muzyki magnetofon-magnetofon przy pomocy kabla, po naciśnięciu klawisza "zapis" słychać nieraz było w głośniku odgłosy jakby radiostacji ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie zdarzyło mi się, ale ja nie przegrywałem nigdy magnetofon - magnetofon via kabel, bo po prostu nigdy nie miałem dwóch magnetofonów / decków :) Pierwszy radiomagnetofon z CD miałem dwukasetowy, a następne dwie miniwieże też dwukasetowe, więc szło synchro z automatu. Może winę ponosił słabej jakości kabel? A jakie to wtyczki były DINowskie czy już Cinch? Czy ten radiowy przydźwięk się rejestrował na kasecie? Obstawiałbym właśnie winę kabla, ale nie miałem takiej sytuacji, więc tylko gdybam:)
      Inną sprawą było, że w latach 80 tych stacje radiowe UKF nadające w stereo (dwójka, trójka) miały chyba niższą częstotliwość sygnału tzw. pilota FM i ten charakterystyczny pisk wysokiej częstotliwości był słyszalny - przynajmniej dla mnie - więc już kręcąc pokrętłem na skali natychmiast identyfikowałem stację nadającą stereo po tym właśnie pisku:) On się jednak nie miał prawa nagrywać na kasetę, choć radiomagnetofon Klaudia 2, który miałem nieszczęście chwilę posiadać, niestety ten sygnał nagrywał - tak to polskie inżyniery zdupcyły :/

      Usuń
    2. To była transmisja Kasprzak - polski Grundig. Wydaje mi się, że na kasecie zapisywało się to bardzo słabo, dużo słabiej od sygnału z kasety. To były jakieś sygnały z tych częstotliwości o których piszesz. Kabel to chyba sześciopinowy din.

      Usuń
  3. Ja to zaczynałem od Grundiga, potem jakiś duży jamnik dwukaseciak z EFu z systemem surround (dodatkowe dwie kolumienki były), a na końcu kremowa wieża Schneidera z gramofonem i kolumnami Heco. Ładnie grała, ale chyba szlag trafił. I zawsze jednak te kasety nie brzmiały tak, jak powinna grać muzyka ze sprzętu grającego. Dlatego często miałem sny o odtwarzaczu CD. No i jak już przyszły czasy CD, to mi to do dziś wystarcza. Wiem, ze to też kompresja, ale mnie to kręci. Oczywiście najbardziej kręci SACD i DVD-A, ale to nie ta rubryka :O) Pozdro!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty