Urban legends

:) Optymistycznie i rodzinnie na niedzielę.



Głód zdjęć i sinusoida nastroju szoruje o dno, mimo zawalenia terminami - jak to wytłumaczyć? Chyba tylko tak, że jedną nogą jestem już na wyjeździe. Pragnę tych kilku dni odcięcia jak każdego roku! Nawet bieganie nie robiło mi dziś przyjemności, choć przecież wszystko się zgadza, a połówkę PKO w tym sezonie bez problemu zaliczę*, po niemal dwóch sezonach przerwy.
A znowu z tym wyczekiwanym wyjazdem, to łapię się na tym, że jestem jak ten Clark Griswold, chciałbym tak idealnie wszystko (i wszystkim) zaplanować, tymczasem bywa zgoła odwrotnie i plany walą się na łeb, zadowolenie spada i wspomniane akumulatory nie ładują się :(  W tym roku  mam tam jednak ważne zadanie zdjęciowe, którego nie mogę  odpuścić, i wiem, że na pewno nie uda się odwiedzić WB w pakiecie. Ale to nie powód by strzelać fochy, więc liczę, że będzie dobrze!

*bo wreszcie ten finisz na Śląskim się prosi, o ile jakaś kontuzja nie jebnie ;)

Komentarze

Popularne posty