ławeczka sprzed wieku

   To są historie lokalne, opowiedziane, często wynikające jako tematy poboczne, pamiętane tylko przez tamto pokolenie. Nie usłyszysz ich na co dzień, do tego musi nastać odpowiednia chwila - chwila, w której po prostu zapytasz.

Ławeczka pod familokiem, jeszcze ich trochę widuję, choć częściej zastąpiona przez plastikowe krzesła ogrodowe o wyblakłej od słońca kolorystyce, albo przez zdekompletowane fotele z poprzedniego kompletu wypoczynkowego... Ta ze zdjęcia ma łącznie ponad 100 lat, bo najstarsze z niej są podpory - czyli autentyczne klocki przyniesione z pobliskiej Gruby* Pierwotne siedzisko nie przetrwało, ale również wiele lat wstecz zostało zmodernizowane, przez zainstalowanie starej ławeczki (widać też jej wąskie drewniane nóżki), którą jedna z mieszkanek trzymała na strychu. Dodatkowo siedzisko zostało wzmocnione przez dwa solidne fynsterbrety ze zdemontowanych okien. 

Ilu historii była świadkiem, ile opowieści na niej łosprowiano, nikt nie zliczy, ważne, że wciąż jest kogo o to zapytać. 

To tylko fragment większego materiału, nad którym teraz pracuję, żeby nie było zastoju na blogu :)

* "szychta i klocek" - jeszcze do niedawna, górnicy mogli do domu zabierać po ukończeniu zmiany kawał drewnianego klocka - odcinanego z filarówek, podpierających strop w dołowych chodnikach (taki odpad z docinania). Jeśli był w całości (jak te podpory ławeczki), wówczas wbijało się weń stalowy pręt, co tworzyło uchwyt dla łatwego przenoszenia, były też już pocięte na drobne kawałeczki (listewki), wówczas był związany drutem, by wciąż trzymał kształt. W domu służył do rozpalania ognia w piecu. Potocznie to określenie znaczy też "koniec pracy na dzisiaj".

Komentarze

  1. Pozwolę sobie uściślić jak wygląda technicznie przygotowanie takiego klocka. Jak wynosiło się jeden klocek w całości wbijało się w niego klamrę z drutu w kształcie litery C . Jak wynosiło się 2 klocki klamrę wbijało się jednym ramieniem tego C w jeden, drugim w drugi klocek tworząc komplet z jedną klamrą. Klocki pociupane zamiast pierwotnie stosowanego drutu strzałowego {szisdratu} do ściągnięcia klocka przed pociupaniem, stosowało się gumową opaskę ze starego gumnioka - były nią buty gumowe wykończone u góry. Guma samoistnie zaciskała się na klocku. Dobry pomysł. Kto brał klocki ciupane do dom, miał taki zrobiony jakby tasak do ciupania. Na ogół nie ciupało się do końca klocka, aby się podczas noszenia nie rozleciał się na szczapy, ale zostawiało z dołu trochę calizny, a w domu łatwo było już je pojedyńczo odspoić ręką.
    Świetny blog. Jest klimat. Są miejscówki. Są ludzie i ich historie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję za to objaśnienie, no właśnie, to była taka klamra - wiedziałem jak to wyglądało, ale nie umiałem opisać :) Miło mi, że blog komuś sprawia przyjemność, trzeba takie historie spisywać i zostawiać dla kolejnych pokoleń! Pozdrawiam serdecznie :)

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty