z cyklu znajdź jeden szczegół
Co jest najlepszym lekarstwem na chwilową deprechę fotografa? Pójść na konkretny wielogodzinny plener, wymarznąć, dźwigając torbę która co chwilę ześlizguje się po śliskiej kurtce. Zrobić przemyślane kadry trafiając przynajmniej na kilka niesamowitych układów (przypadków) sytuacyjnych. To dobra recepta, to bardzo dobra recepta. W przeciwnym razie taka deprecha może się skończyć np. sprzedażą całego sprzętu i zmianą systemu żeby rozpocząć wszystko od nowa. Jak w Matrixie, wszystko dąży do punktu kulminacyjnego a potem nastepuje reset i wszystko się powtarza. Wiem, bo już to przerabiałem.
Komentarze
Prześlij komentarz