Klub Ogniwo

czyli "jeden ein moment, zaparkuję tylko pod ścianą"


Często zastanawiam się na czym polega pewna cecha mieszcząca się w tzw. ogólnym geniuszu niektórych reżyserów. Pewnie będzie mi to trudno zdefiniować i zaraz zaplątam się w definicji, bo zazwyczaj odczucia subiektywne trudno przedstawić dla ogółu, ale spróbujmy. Oczywiście, że widzę to u Kutza jak i u Barei, każdego na swój sposób genialnego w tym co robi/robił (bo wiadomo, że nie cierpieli się wzajemnie od czasu studiów) więc jak to jest, że kreując obraz danego miejsca akcji tak naprawdę nie ma znaczenia, że np. wnętrze pomieszczenia kręci się w studio, a widok zewnętrzny w plenerze czy po prostu gdzie indziej – bo ten docelowy obraz zawarty w poszczególnych scenach tworzy u widza odczucie autentyczności tego miejsca jako jednej, spójnej „miejscówki”. Widz jest po prostu pewien, że budynek (z okolicą) pokazany w jednej scenie na pewno wewnątrz wygląda tak, jak w następnej scenie – którą akurat nakręcono w studio albo zupełnie gdzie indziej. Dla odmiany dam przykład sceny ze „Stawki”, w jednym z ostatnich odcinków Kloss w ukartowanej z polskimi żołnierzami akcji ratuje siebie i wyższej rangi oficera Abwehry i uciekając za plecami tego drugiego widać mury zamku w Pieskowej Skale – bo tam też kręcono większość wcześniejszych scen tego odcinka, ale już za plecami Klossa widać zupełnie inny krajobraz z szeroką rzeką i mostem, po którym jadą polskie wojska. Mnie ta scena przekonuje swoją naturalnością, mimo iż to fikcja, bo dobrze wiem że tam spod zamku w Ojcowie nie ma takiego widoku! Podobne przykłady oczywiście można mnożyć… Czy to nie jest aby jakaś wyższa umiejętność wpływania swoim dziełem na widza, a może jest to tylko wynik uwielbienia dla konkretnego filmu / serialu, a może po prostu uczą jak to robić na studiach reżyserskich czy operatorskich? To tyle chciałem tu dziś tym monologiem się rozpisać. Albo nie, bo dodam że odwiedzając dane miejsce, w którym kręcono sceny filmowe mam takie odczucie dwóch rzeczywistości – tej prawdziwej i tej fikcyjnej – filmowej, która równolegle generuje/wizualizuje mi obrazy wymyślone przez reżysera czyli w skrócie: jak się odwrócę to zobaczę budynek, z którego okien jeden z bohaterów spoglądał na parking, na którym aktualnie stoję choć w rzeczywistości budynku tam nie ma żadnego, tylko nasyp z parkingiem - i to jest odniesienie stricte do sceny z zamieszczonych dziś zdjęć, z serialu wiadomo jakiego i przez kogo reżyserowanego też wiadomo! :)

Komentarze

Popularne posty