Pong
Odwracając kolejność odpowiedzi można by rzec: nic prostszego wymyślić się już nie da, ale radość i zabawa bezcenne! A za każdą najnowszą konsolę zapłacisz Mastercard...
W ponga grałem albo tylko obserwowałem u znajomych* od rodziców w czasach chyba jeszcze przed stanem wojennym, to się nazywało po prostu gry telewizyjne. Potem w końcu lat 80tych kuzyn przytargał skądś i postawił w swoim pokoju taką całą skrzynię - stacjonarną konsolę jak w salonach gier. Stara skrzynia z papendekla pomalowana brązową farbą z czarnobiałym kineskopem i dwoma srebrnymi gałkami. Klapka z mechanizmem przyjmowania monet była otwarta, bo trzeba było reset robić "bezgotówkowo", przy okazji w środku była świetna skrytka na papierosy ;) Grywaliśmy w to za każdym razem, gdy tam bywałem, a rywalizacja była bardzo zacięta! Mój pierwszy komputer kupiłem w jakimś 92 roku w byłym sklepie "na G" i o Pongu zapomniałem chyba aż do teraz, gdy zacząłem często bywać w tak fascynującym miejscu, jak Muzeum Historii Komputerów.
* - ci znajomi posiadali identyczny model jak uwieczniony na zdjęciach.
Komentarze
Prześlij komentarz