aqua silesia
W dzieciństwie fascynowała mnie akwarystyka, z 25 litrowego na początek skończyłem na pięknym 100 litrowym akwarium. To był full wypas jak na tamte czasy, nie trzeba było z nim nic kombinować czy dorabiać - tło z motywem roślinnym było między podwójną szybą, a górna obudowa z czarnego szkła z zainstalowanym oświetleniem żarowym - bajka! Wypatrzyłem to cudo na Giszowcu w zoologicznym przy ul. Karliczka, robiło wrażenie, rodzice i dziadek mi dołożył pieniędzy... W ogóle fajne było to, że im większy litraż, tym rybki osiągały większe rozmiary, aż po swoje maksimum! Miałem filtr gąbkowy "Delfin" oraz filtr zewnętrzny węglowy, do tego przyzwoitą pompkę tłokową, bo te brzęczące elektryczne kurduple z czasem brzęczały coraz głośniej, a gówno pompowały! Najbardziej sympatyczną rybą był sum - strasznie wyzgierny, wszędzie go było pełno! Najładniejszą wizualnie z sylwetki Skalar - ten klasyczny w czarne pasy. Rozmnażałem też te podstawowe żyworodne osobniki, ale raz z ikry też mi się udało! Gdy nade(j)szły czasy fascynacji komputerami - akwarium odeszło w niebyt... Może kiedyś znowu do tego wrócę, choć przy dzisiejszym tempie życia hmm trudna sprawa!
mnie rowniez w dziecinstwie fascynowala akwarystyka. zarazil mnie tym bakcylem znajomy ojca. na 10 pietrze wierzowca, w swoim mieszkaniu mial chyba z piec akwariow po 250L kazde, z tym ze tylko 2 byly wypelnione do pelna (ekspozycyjne), a reszta byla jednym dupnym kotnikiem. on hodowal ryby i sprzedawal do zoologicznych. i to wlasnie u niego wypatrzylem sumy, a mial ich chyba z 10 i to same takie byki. bardzo mi sie te ryby spodobaly. zaczalem truc ojcu o zakupie akwarium, a wtorowal mi jego znajomy, i w koncu w stylu "mosz miec" zostalo mi kupione 35 litrowe , bo tylko takie miescilo sie w pokoju. na poczatku nie potrafilem sobie z tymi rybami poradzic, poniewaz nie przestrzegalem rezimu czyszczenia, a to skutkowalo organicznym fetorem w pokoju. nie pomagaly zadne filtry, odmulacze i inne brzeczyki i pompy. po jakim czasie jednak nauczylem sie jak postepowac z rybami i moje ze sie tak wyraze doswiadczenie hodowcy zaczelo rosnac. oczywiscie pierwszymi rybami jakie mialem byly sumy. kupilem ich chyba z 5 w zologicznym, ale byly male, co mnie martiwilo, poniewaz mialy sie nijak do sumow znajomego ojca. kupilem rowniez neonki ale one byly tak wrazliwe na zmiane temp, ze jak temp wody spadla ponizej 18C, to zaczely plywac do gory brzuchami. Skalary tez mialem, ale dopiero pozniej. najwiekszy problem jak na tamte czasy (poczatek lat 90) byl ze sprzetem. do natleniania kupilem brzeczyk, bo na pompke nie bylo mnie stac. brzeczyk mial jak sama nazwa wskazuje brzeczec ewentualnie mruczec, a byl tak glosny, ze na noc trzeba bylo go wylaczac. wychodzilem wtedy u woznego z pedalowy prawdziwa tlokowa pompke. podlaczylem ja do gumowego szlauchu, jak zaczela duchac, to woda falowala. musialem jakies trojniki zakladac. z grzalka tez byly problemy, bo to byly takie probowki wypelnione piaskiem z jakas elektroda, ktora sie nagrzewala pod wplywem pradu. i nie raz nie dwa woda sie dostawala do srodka albo probowka pekala.
OdpowiedzUsuńbardzo chcialbym miec teraz akwarium, bo zajebiscie relaksuje.
chetnie bym z tego komenta zrobil posta na blogu. pamietam, ze mam jeszcze zrobic posta ze sprzetu hifi :)
Dzięki za wpis Maćku! No, o tym hifi to też cierpliwie czekam, ale nie ponaglam :) Wracając do tematu akwarium. Ja potem kupiłem chyba jedyną na rynku grzałkę z termostatem i to się dobrze sprawdzało. Najbardziej wkurzał mnie problem kalnej wody, to się chyba z żarcia też robiło. Woda pierwszy dzień po wymianie była cudnie przejrzysta, wrzucałem też do niej tabletki Kalium czy coś takiego, ale po dniu już traciła tą wyrazistość i "obraz przez szybę" robił się taki bardziej "analogowy" - miękki, podbarwiony żółtą skazą ;)
OdpowiedzUsuń