impresje podwieszane

O czym tu myśleć, jadąc kolejką podwieszaną spory odcinek kilkaset metrów pod ziemią? 

Zastanawiałem się jaki to fenomen, że technika i inżynieria tak się rozwinęła, że możliwe jest kopalnie tak głęboko pod ziemią, ile setek kilometrów takich chodników w samym tylko GOPie wykonano przez te ~200 lat wydobycia? Statystycznie nawet można by to obliczyć na podstawie raportów kierowników nadzorujących pracę w przodkach (sic!) Albo ile tysięcy ton wywalcowano w hutach samych stalowych obudów (ringów) typu ŁP?! Jak to wszystko jest niepojęcie wiele! Oraz czy przeciętny obywatel - mieszkaniec miasta - nie mający nic wspólnego z tą branżą, zastanowił się kiedyś, że stąpając po miejskim bruku, może w tym samym miejscu setki metrów pod ziemią też ktoś właśnie przechodzi w ciemnym chodniku? Czyż to nie daje do myślenia! Przeżywałem już kiedyś takie chwile refleksji spacerując pod miastem S.

Aż wreszcie: czy nic mi się nie stanie, czy zobaczę jeszcze jasność powierzchni? Każdy - od samej góry począwszy - zakłada, że jest bezpiecznie, a przecież natura bywa nieprzewidywalna. Jednak nie dopuszczałem nigdy takich myśli, po prostu robiłem swoje będąc tam - czując się mniej więcej jak zamknięty w pędzącym pociągu, gdzie jestem przecież bezpieczny mimo, że on sunie po szynach w ogromną prędkością. Taka bańka bezpieczeństwa - może złudna, może nie, ale to tak chyba musiało być, bo karmiąc się strachem nie bardzo można wykonać cokolwiek, prócz desperacji. 

Może to kwestia natury człowieka, mnie nigdy nie przerażają wysokości, przepaści, czy ciasne ciemności (oprócz snów z zamkniętą, ciasną przestrzenią, no i tej sceny z Bishopem w "Obcy decydujące starcie") Przeciwnie - fascynuje mnie ich nieogarniętość - gdy coś jest tak ogromne, że wzrokowo przeskalowywuje się interpretację takiej przestrzeni na mniejszą* Podobnie jest np. z totalną ciemnością w tunelach kolejowych (odpowiednio długich czy takich z zakrętem) czy też w górniczym chodniku, gdy się zgasi własną lampkę - tak gęstą, że tworzącą niewidzialną ścianę, opór przed brnięciem dalej.

Więc żeby za bardzo nie myśleć i nie brnąć, naświetliłem kilkanaście ujęć tej podróży na nieuchronnym poruszeniu. Najfajniej jest na zakrętach, gdy widać skręcające wagoniki tej Piomy FM 80.

* przykładem jest np. konstrukcja stadionu Śląskiego - stojąc przed nią jakoś trudno sobie przyrównać, że to wysokość pobliskiego bloku na Tauzenie, bo objętość (promień) tego stadionu jest tak ogromny - prawda?



Komentarze

Popularne posty