My Way to School
Pamiętam że kilka zdjęć o takim tytule zamieścił jakiś czas temu w galerii TreekEarth kolega Jurek wspominając swoją wieloletnią codzienną drogę do szkoły Katowicach. Ja do podstawówki miałem 5 minut drogi i nie byłoby co wspominać choć przy samej szkole było ogrodnictwo gdzie kiedyś podobno lądowało UFO! ;) Do Zawodówki i Technikum droga była już znacznie dłuższa ok. 25~30minut z przerwą na cygareta (w dołku między Łączną a Obrzeżną) i wiodła głównie przez fajną zabudowę katowickiej części Janowa – odcinek pierwszy od granicy z Janowem Mysłowickim dalej przy „Harnasiu” (taki bar kiedyś istniał), pod wiaduktem kolejowym szlaku towarowego, dalej mgliste pole i w końcu szpital górniczy KWK Wieczorek. Wyżej zaczynała się Podgruba (drugi odcinek) – czyli takie miejsce pod/obok kopalni. Zabudowa mieszkalna, kamienice i dwa żółte bloki, mijało się spożywczak i kiosk Ruchu gdzie kupowaliśmy fajki starszym kolegom oraz dla siebie. Wyżej zbliżając się do kopalni nie było już familoków bo je wyburzono w 85 roku, po lewej były garaże a po prawej duży plac gdzie oczekiwały ciężarówki na załadunek węgla (patrz scena w filmie Piłkarski Poker), nad głową przebiegał taśmociąg od strony sortowni Ligoń wprost na płuczkę Wilsona – to była magistrala przesyłowa węgla z szybu Jan I na sortownie Ligoń i Wilson. Po prawej był szyb Wilson z całą swoją zabudową czyli płuczką z osadnikiem DORA, osobnym załadunkiem węgla na ciężarówki, budynki różnych warsztatów, nadszybie i wieża wyciągowa Wilsona I (kiedyś dwie wieże Wilson I i II) a tuż przy ulicy brama wejściowa i okazały gmach cechowni z łaźnią stojący u zbiegu ulic Oswobodzenia i Szopienickiej (tak jak stoi do dziś). Po lewej były dwa domy mieszkalne z przesmykiem na teren zabudowań szybu Ligoń – w jednym z nich świadkowie Jehowy mają od kilku lat swój dom zborny, na końcu ulicy był parking dla pracowników – dziś teren nauki L-ki. Mijając łaźnię szło się w prawo wzdłuż Szopienickiej przechodząc na moście pod którym zawsze roiło się od węglarek pustych i tych już załadowanych pod sortownią Wilsona. Niektórzy chłopcy skakali do pełnych węglarek z mostu po uprzednim zakładzie bynajmniej nie „o rację” z niedowiarkami! Po przejściu przez most wchodziło się na teren szkoły gdzie na wprost wyrastała biało czerwona elewacja wulca z NRDowskiej płyty z zabudową wejściową oraz stołówką… I to wszystko, szło się na lekcję a potem tą samą drogą do domu.
I tak się od jakiegoś czasu zastanawiałem jak by tą moją drogę do szkoły pokazać na zdjęciach. Niewiele wymyśliłem bo dla mnie jako estety droga ta już na początku rozkopana dalej usrana jest dziadowskimi reklamami i bilboardami, do tego wszędobylskie samochody, jedne domy pomalowane na roztomajto modła i obficie namaszczone sygnaturami raz GieKSy, raz RUCHU inne popadają w ruinę (co mi akurat nie przeszkadza) i jeszcze liście na drzewach, bo nie opadły przecież dopiero 2 października. Nie ma się co rozczulać nad tym temat jest trudny i bazuje na 100% subiektywnych wspomnieniach, kolega Jurek chyba też miał podobne problemy bo zrobił kilka zdjęć okraszając je stosownym opisem. Po prostu zabrałem aparat i wyszedłem o 6:30 w ten chłodny i mglisty sobotni poranek, wiedziałem jedno – będzie pogoda! Popełniłem ledwie kilka widoków ogólnych Janowa i jego okolic. A subiektywne wspomnienia zobrazowane za każdym razem własnym zmysłem wzroku pozostawiam przynajmniej na razie tylko dla siebie.
I tak się od jakiegoś czasu zastanawiałem jak by tą moją drogę do szkoły pokazać na zdjęciach. Niewiele wymyśliłem bo dla mnie jako estety droga ta już na początku rozkopana dalej usrana jest dziadowskimi reklamami i bilboardami, do tego wszędobylskie samochody, jedne domy pomalowane na roztomajto modła i obficie namaszczone sygnaturami raz GieKSy, raz RUCHU inne popadają w ruinę (co mi akurat nie przeszkadza) i jeszcze liście na drzewach, bo nie opadły przecież dopiero 2 października. Nie ma się co rozczulać nad tym temat jest trudny i bazuje na 100% subiektywnych wspomnieniach, kolega Jurek chyba też miał podobne problemy bo zrobił kilka zdjęć okraszając je stosownym opisem. Po prostu zabrałem aparat i wyszedłem o 6:30 w ten chłodny i mglisty sobotni poranek, wiedziałem jedno – będzie pogoda! Popełniłem ledwie kilka widoków ogólnych Janowa i jego okolic. A subiektywne wspomnienia zobrazowane za każdym razem własnym zmysłem wzroku pozostawiam przynajmniej na razie tylko dla siebie.
1. widok z pozostałości nasypu po kolei konnej z XIX w. (kiedyś o tym opowiem) od strony Janowa miejskiego - czyli już w granicy Mysłowic, a na horyzoncie opuszczony budynek płuczki szybu Wilson - taką odległość pokonywałem codziennie przez 6 lat.
2. łąki i nieużytki janowskie widziane z nasypu kolejowego traktu towarowego.
3. pociąg z węglem jadący w stronę Szopienic. Dwa z czterech torów już od dawna są nieużywane co oczywiście świadczy o postepującym upadku kolei przemysłowych naszego Śląska. Zabudowania wzdłuż ulicy Oswobodzenia przy wiadukcie. Z prawej dymiący jeden z kominów KWK Wieczorek.
4. widok z wiaduktu na ul. Oswobodzenia - przy balustradzie widać pozostałości po tzw. "usypach", czyli atakach na pociągi z węglem po stronie nieużywanego już toru.
5. tu były torowiska placu kolejowego szybu Wilson, opuszczony budynek dawnej płuczki węgla z dobudową starej cześci sortowni. Za plecami była kiedyś sztolnia ćwiczebna naszych warsztatów i na teren kopalni przez dziurę w płocie właśnie tu przy torach urywaliśmy się na papierosa...
Komentarze
Prześlij komentarz