Richter

Richter to nazwa jeszcze poniemiecka, ale używana do dziś przez okolicznych mieszkańców z dziada pradziada stąd (mój tata też wie kaj to jest na Richterze) A kopalnia za polski nazywała się Siemianowice, no może pod koniec działalności zmieniono nazwę na Z.G. Rozalia. Z czasów mojego dzieciństwa ledwie ją kojarzę, majaczyła gdzieś w tle za osiedlem Młodych patrząc od strony Bytkowa. W centrum Siemianowic też nigdy nie byłem, jedynie co parę lat tamtędy wracaliśmy we wszystkich świętych starą drogą na Dąbrówkę, ale zwykle był już wieczór. Natomiast od strony technicznej wiedziałem że KWK Siemianowice posiada szyb basztowy, bo to właśnie jego oraz komin było widać z oddali. Gdy już po roku 2000 pojechałem z pełną świadomością zobaczyć sobie tą kopalnię nie uwierzyłem w to co zobaczyłem, to był obraz totalnie nieprawdziwy, halucynacja jakaś, wzrok rejestrował jedno ale umysł podpowiadał mi że jest inaczej! Niestety tamten obraz rejestrowany wzrokiem był prawdziwy, a jak się wkrótce okazało – dostrzegłem, że cały przemysłowy Śląsk AFTER tak wygląda. Nieistniejący szyb nr I posiadał piękną bębnową maszynę parową, pracującą do końca dni kopalni, rozkradziono ją doszczętnie pozostawiając ceglany postument. Basztową wieżę szybu II także rozebrano w 2004 roku i chyba nawet nielegalnie zrobił to właściciel tej części terenu, ale właściwie czemu tu się dziwić?! Zachowany szyb III to także oryginalna konstrukcja kratownicowa z początku wieku, należy do CZOKu i nawet go niedawno odmalowano. Oprócz niego zachowały się nieliczne stare i nowsze zabudowania, niektóre odnowiono czy zmodernizowano, jest działająca kotłownia-ciepłownia (pewnie dziś PECu) oraz duże połacie pustych terenów po kolei, płuczce i zwałach węgla. Teren przecina w poprzek nasyp nieistniejącej wąskotorówki którą w ostatnim stadium istnienia wożono węgiel z kopalni do elektrowni Chorzów. Ostatnie dni jej funkcjonowania uwiecznili wspaniali pasjonaci Pan Halor i Pan Sojda i chwała im za to!


Dziś na tym terenie niewiele się dzieje, jeszcze jakieś 5 lat temu spotkałem tam ludzi, którzy w pięciometrowych wykopanych własnoręcznie dołach znaleźli stalowe wagi wagonów kolejowych spod sortowni (jak szybkie musiało być tempo likwidacji tego Zakładu?), a to ciężkie żelastwo więc opłacało się kopać! Inni penetrowali jeszcze plac po zwałach szukając węgla, teraz jest tam cicho. Czasem przejedzie samochód, ktoś przejdzie na spacer, obok za murem nieistniejącej sortowni toczy się zapomniane życie w pięciu familokach przy ulicy Wieczorka. Później fotografowałem tam hodowców gołębi, chlewiki z rozciągniętym praniem, leżące na podwórku wymieniane stare okna czy kilka wpisów niżej zamieszczone „dwa śFiaty”. Lubię odwiedzać te miejsca, mam ogromny sentyment do całych Siemianowic od Hugo aż po Michałkowice. Można powiedzieć że to taki miły miejski łącznik (bufor?) między stołecznymi zurbanizowanymi Katowicami, a superzindustrializowanym (kiedyś) Chorzowem, a dalej na północ oddech przestrzeni w postaci pól by potem znów zetrzeć się z napierającymi hałdami zakładów wszechobecnego Orła Białego…

Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty