z widokiem na wielki piec*

* wymaga ruszenia wyobraźni, zalecane bazowanie na archiwalnych zdjęciach, wskazana także umiejętność czytania map i w ogóle tylko dla wrażliwych na ten temat!

Obecnie na terenie Huty Kościuszko obszar po składowisku rudy oraz bezpośrednio przylegający rejon wydziału wielkich pieców są totalnie porośnięte zielenią. Przechodząc tamtędy tylko świadomość i  znajomość co tam się znajdowało pozwala na dostrzeżenie - wizualizację tych obiektów we własnej wyobraźni. Na pewno ten teren byłby czytelniejszy późną jesienią czy zimą, a w szczególności z wyższego punku obserwacji niż własne nogi! W każdym razie przechodząc obok w ostatniej chwili zauważyłem tą donicę w niższych zaroślach, to zdjęcie mimo iż kompletnie nieciekawe, tutaj jest dla mnie najważniejsze z całego zestawu. Gdyby stać w tym samym miejscu nawet (tylko) 20lat temu - byłoby jeszcze co zobaczyć: ogołocony z ogromnych rur instalacji odprowadzania spalin tubus wielkiego pieca i częściowo rozebrana hala do niego przylegająca, a w tle drugi wielki piec jeszcze w całości i w zasadzie dokładnie to widać na teledysku zespołu Vader z 92 roku. Okolicę nieco dalej, pokazującą teren składowiska rud z prowadzącymi doń torowiskami na pomoście nad drogą zakładową widać też na tym zdjęciu (więcej tutaj) Idąc dalej wzdłuż hal walcowni widać w drzewach i krzakach żelbetowy cokół - fundament po hali drugiego** wspomnianego wielkiego pieca (okolica współcześnie bardziej dogłębnie udokumentowana tutaj - na końcowych zdjęciach przewijając do prawej), a bezpośrednio obok wznosi się na kształt parawanu bardzo wysoka ściana szczytowa i fragment frontowej, obiekt ten widać nawet z ulicy Katowickiej. Nietrudno się domyślić, że to niedokończona budowa stalowni z konwerterem tlenowym, oprowadzający dodaje, że zaczęto to budować jeszcze przed wojną - za Niemca! Raczej w to nie wierzę, siatka słupów żelbetowych i lane z żelbetu dość dziadowsko ściany wskazują na epokę powojennych "innowacji" zakładu. Stalownia jednak nigdy nie powstała, a jej rolę do końca pełniła ta najbardziej trująca atmosferę "Martenowska"  - dobrze nam pamiętana od strony estakady (te ogniki) Odwiedzając takie miejsca zawsze najbardziej szokuje mnie skala metamorfozy takich strategicznych dla całego zakładu - dawno zlikwidowanych rejonów. 20 lat, TYLKO 20 lat, a teren przypomina ruiny niczym zamek w Ogrodzieńcu, chodzi mi głównie o to klepisko ziemno, smarowo, gruzowo, błotne wewnątrz pustych murowanych i żelbetowych przestrzeni wyprutych z wszelkich metalowych - zewnętrznych elementów, przecież tam 20lat temu były jakieś posadzki, wylewki, płytki techniczne itp. a teraz to wszystko jest takie amorficzne! Trudno mi to pojąć, ale tak jest zawsze gdy mija długo okres czasu w nieużytku.
** w latach powojennych wielkie piece były trzy, z czego dwa zmodernizowane. Trzeci był od lat wyłączony z eksploatacji i został całkowicie rozebrany pod koniec lat 80tych.
 zdj. po lewej to początek nieukończonej stalowni, z prawej zarośla terenu po wielkich piecach
 wydział wielkopiecowy widoczny (był) za donicą
żelbetowy przyczółek torowisk prowadzących nad drogą zakładową wprost na rampy składowiska rud i koksu - widok w stronę sortowni koksu

Komentarze

  1. Muszę przyznać, że wizyta w HK była smutna - oto cień jaki pozostał po jednej z największych hut w kraju. Oprócz wspomnianych detali w powyższym opisie, przewodnik wspomniał, że huta za szybko wyburzyła cały rejon gdzie stały marteny - po wyburzeniu ktoś wpadł na pomysł, że można było tam wybudować inne piece /nie wiem czy o elektryczne chodziło, nie pamiętam niestety/ i huta nie byłaby uzależniona od innej HK. Bo teraz jak powstają odpady to muszą je zwracać by tam je ponownie przetapiano, a tak mogli by cały proces mieć u siebie - wygodniej i taniej. Od siebie dodam, że takie wycieczki są świetną okazją do posłuchania opowieści byłych pracowników, którzy często mają ciekawe historie i anegdoty do opowiedzenia. Oraz nierzadko prostują oficjalne wersje ;) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. To pewnie chodziło o electric arc furnances - piece łukowe, a tak faktycznie wsad przywożą z Dąbrowy. Ten teren okołowielkopiecowy znałem już wcześniej, więc wiedziałem co zobaczę, jak tam byłem ze 2 lata temu jesienią, to też zarośla choć bez liści skutecznie zasłaniały wszystko. Zdziwił mnie fakt, że ten wydział utrzymuje jeszcze bocznicę kolejową do np. transportu dłuższych szyn w świat ale to bardzo dobrze, ale to i tak marny procencik w porównaniu z minioną epoką, gdzie tory łączyły praktycznie każdy większy zakład i tworzyły główny "krwioobieg" produkcji. Dziś do pobliskich hut prowadzi najczęściej jedna smutna zarośnięta nitka toru, po której nawet trudno stwierdzić czy jest używana czy tylko czeka na złomiarzy! Pozdro

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty