symbole...

Po obfitych dwóch dniach zdjęciowych mam ochotę coś powiesić na blogu. Takie symbole tropię wszędzie, mają być nie nowe, sfatygowane, zapomniane czy nawet niekompletne. Tym razem stary malunek na starej łaźni z duszkami okien :)

A dziś odwiedzając pewne niesamowite miejsce doświadczyłem urealnionej sytuacji, która w dzieciństwie męczyła mnie czasem w snach - motyw, gdy jakiś ogromny obiekt, kulisty czy walcowaty napiera na mnie, coraz bardziej hm przyciskając?! Pokolenie mojej babci mówiło na takie nocne zdarzenia, że "zmora mnie dusiła", czasem mi się to jeszcze przytrafia ale jakoś nie specjalnie się już lękam takich zdarzeń na granicy jawy. Oczywiście dzisiejsze zdarzenie miałem pod pełną kontrolą własnych doznań, bez żadnych skrajnych emocji. To tak jest, gdy człowiek bywa w niecodziennych, a czasem niebezpiecznych miejscach, to następuje adaptacja i znikają wszystkie zbędne lęki, bo cel jest oczywisty: bezpiecznie uwiecznić zamierzony motyw zdjęciowy chłonąc przy tym zmysłami niesamowitość owego miejsca!

Komentarze

Popularne posty