z pióropusza wspomnień
Czako z prawej nie posiada jeszcze żadnej historii, bo dopiero dziś zostało wykonane na Barbórkowe uroczystości w przedszkolu i pewnie z tym wydarzeniem jego historia zakończy się - utrwalając się na zdjęciu... Natomiast to z lewej przyniosłem na wzór, a posiadam je od 30-paru lat! Dostałem je od Johny'ego - ówczesnego absztyfikanta mojej siostry, bo takie są uroki posiadania starszej o kilkanaście lat siostry, że z tymi wszystkimi jej rówieśnikami jest się na TY bez żadnego skrępowania już na zawsze, za to minusem jest na zawsze przyklejone określenie "mody" (młody) ;) Pamiętam każdego jej faceta, ale Johny T. z Giszowca był naprawdę wporzo gościem. Pracował na Staszicu, więc go prosiłem, żeby mi narysował jak ta kopalnia dokładnie wygląda, bo jak już wspominałem tutaj kiedyś, widziałem wtedy jedynie jej czubki obu wież wyciągowych za drzewami w widoku z trasy murckowskiej, no i słyszałem, że w stanie wojennym też coś tam dupnęło?! No więc Johny rysował mi długopisem na dwóch kartkach bloku rysunkowego począwszy od bramy głównej, budynku dyrekcji, łaźnię aż po wieżę zastrzałową szybu II, jednak "betonioka" szybu I jakoś nigdy nie dorysował i tak został rysunek w fazie WIP na zawsze. Od Johny'ego na I komunię dostałem prezent nie byle jaki, bo był to prawdziwy werbel (zapewne z inwentarza orkiestry górniczej), a jakiś czas później dostałem też to prawdziwe czako z czerwonym pióropuszem! Potem oni się rozstali, ale jego mama była świetną kucharką, więc piekła w późniejszych latach na naszych (takich większych) uroczystościach rodzinnych, poza tym znały się z moją mamą jak z resztą każdy z każdym wśród rodowitych Giszowioków. W latach 90tych widywałem kilka razy Johny'ego na Giszowcu, wiedziałem, że stoczył się na margines - szkoda. O innych facetach siostry może jeszcze przy okazji napomnę, fajne to były czasy, z resztą potem szwagra też miałem najlepszego!
Muszę się wziąć i odczyścić ten piękny prezent z odległego dzieciństwa, bo większość czasu spoczywał na levelach garażowych, choć i tak nie wygląda najgorzej, więc może sobie go wyeksponuję w pokoju.
Muszę się wziąć i odczyścić ten piękny prezent z odległego dzieciństwa, bo większość czasu spoczywał na levelach garażowych, choć i tak nie wygląda najgorzej, więc może sobie go wyeksponuję w pokoju.
też robiłem takie czako, w zasadzie liczba mnoga powinna być - czaka. od przedszkola do chyba 3-4 pedałówy obowiązkowo, rokrocznie były robione na akademie. i przychodził kiedyś pan górnik, i opowiadał o pracy na kopalni. słuchałem tych historii z otwartą japą.
OdpowiedzUsuńW podstawówie kilkakrotnie występowałem na akademii Barbórkowej, takie historyjki z "Berów i bojków" Ligonia recytowane w kilka osób, a potem Pani od Polskiego uciekła do Rajchu i się skończyła tradycja:(
Usuń