Wisła 200+

   Nie mylić z filmem z YT "Wisła 1200" o rowerowym ultra...  :)

ŁoMatko i teraz policzyłem, że ostatnie ambitne rajzy na kole robiłem w 2017, kurde to było 5 lat temu?!

Czas przeleciał i chyba nie jest źle, bo w tym roku przeprosiłem się z rowerem i znowu zacząłem jeździć. A czasy nastały takie, że przejechać trasę (i mieć na to nogę) to mniejsze zmartwienie, bo największym jest KUPIĆ ROWER o właściwym rozmiarze i przyzwoitym osprzęcie. Jeśli szczęście dopisze i już uda się go namierzyć gdzieś tam w Polsce (bo nie liczę na lokalny rynek - tylko internety), to cena powala na kolana! Szok co to się porobiło :/

Wisła nie jest daleko, gdy jeździłem tam kilkukrotnie w pierwszej połowie lat 90 na tanim MTB - jedynką na Bielsko, potem na Skoczów (nie było obwodnic) i już przez Ustroń, to wychodziło mi ~94km. Niestety współcześnie unikam DK1 (tam w ogóle jest zakaz) oraz DK 81 - to ruchliwe dwupasmówki i proszenie się o kłopoty, a nawet zero przyjemności z takiej jazdy. I tu jest problem, bo nie ma "równej" alternatywy, trzeba kombinować - najbardziej wąskim gardłem jest odcinek Kobiór - Pszczyna, bo prowadzi tam droga leśna, co jest dobre dla MTB, Crossa, czy Gravela, a także odcinek za zaporą w Goczałkowicach także z nawierzchnią leśną. Wypada więc nadkładać kilometrów przez Suszec do Wisły Wielkiej i Małej, stamtąd do Landka i już jesteśmy na fajnych bocznych drogach, które prowadzą do Skoczowa. Tam znowu jest problem, bo WTR biegnąca wałem Wisły jest na sporym odcinku szutrówką, często dość wyboistą... Dlatego po ominięciu tych niegodności i znalezieniu alternatywnych asfaltów - moja dzisiejsza Wisła objawiła się dopiero po 108 km. Zostaje jeszcze kwestia powrotu, a natura ludzka jest taka, że wypada wracać inną trasą - bo tak jest ciekawiej i nie widać ile jeszcze trzeba pokonać znanych odcinków, żeby dojechać do domu! A to jest dla mnie instynktowne - droga powrotna to się zapier. do domu, bez żadnych dodatkowych atrakcji, więc fajnie, gdyby chociaż krajobrazy i miejscowości były inne. Tu jednak alternatywy brak i  chcąc czy nie i tak trafiłem na ruchliwą DW 935 z Pszczyny do Suszcza, ale tam już odbija się na Królówkę i potem Gostyń i można zaznać trochę widoczków a'la krajowe "kolarstwo romantyczne" :)  

Następną Wisłę zrobię w jednym kierunku przez Col du Salmopole przy cieplejszej pogodzie, a w ogóle to lepiej polecieć na Kędzierzyn Koźle pętlą przez Kotlarnię, a wracać przez Ujazd i na Stare Gliwice - to są piękne rundki, ci którzy mnie znają wiedzą, że dla mnie Opolszczyzna to wrota do Kotliny Kłodzkiej ;)

Komentarze

Popularne posty