podsudecka

Pojechałem dziś rowerem do Prudnika, żeby tylko przez chwilę poczuć klimat magistrali podsudeckiej. Tamtejszy dworzec jest stary z brukowanym podjazdem i przypomina inne poniemieckie dworce - znane mi już z dolnego śląska. Byłem tam tylko 10 minut, żeby wypić colę, zjeść batonika, zrobić selfie, ale to mi w zupełności wystarczyło! Na dworcu - który lata świetności ma już dawno za sobą - panowała cisza, otwarta jest tylko poczekalnia, w której oprócz ławek nic nie ma! Stał jakiś wagonowy skład, ale bez lokomotywy. Na pewno zahaczę tu docelowo jadąc we wrześniu rowerem do Kotliny, czy autem też :) Bo Kotlina wzywa mnie bardzo wyraźnie o tym czasie, i pewnie nie raz tu wspominałem. Koleją podsudecką jeździłem od najmłodszych lat dzieciństwa z moim dziadkiem, właśnie w odwiedziny / na wypoczynek do rodziny mieszkającej w Kotlinie Kłodzkiej. Ta linia kolejowa ma swój niepowtarzalny urok dzięki jednemu szczegółowi, a właściwie jego brakowi. Nie została zelektryfikowana, szlaki od Kędzierzyna (gdzie zawsze zmieniano loka elektrycznego na spalinowego) wyglądają dziewiczo, bez tego drutowego ustrojstwa na 5,25 metra i wszechobecnych słupów. Dlatego tutaj składy wagonowe ciągnęły piękne spalinowe loki, a konkretnie "Rumuny" i "Fiaty". A jeszcze w latach 90tych wspomniany urok dopełniały charakterystyczne drewniane słupy z linią telefoniczną czy telegraficzną. Niestety technika poszła do przodu i słupów na podsudeckiej już nie ma, na pewno? Dziś przeżyłem totalny szok, przejeżdżając przez Racławice Śląskie, gdy przy wiadukcie północnej odnogi toru prowadzącego w stronę Raciborza zobaczyłem stojące drewniane słupy z dziesiątkami prowadzonych kabli! Czas się zatrzymał chociaż tutaj, byłem zachwycony, że było mi dane zobaczyć tą sieć we współczesnej rzeczywistości, a nie na starych zdjęciach, których wiele jest publikowanych na stronie poświęconej Magistrali nr 137, czy szczątkowo odtwarzać to z pamięci.

Komentarze

Popularne posty