jedno wspomnienie

Choć znacznie wcześniej kojarzyłem jego nazwisko z prasą górniczą, dla której fotografował i pisał artykuły, osobiście poznałem Jarosława zaledwie w czerwcu ubiegłego roku. Tamtego dnia zjeżdżaliśmy na Wieczorku większą ekipą mediów, do ostatniej czynnej ściany podsadzkowej w tej kopalni. To był wysoki, postawny facet o miłym nastawieniu do innych i przyjemnie brzmiącej  barwie głosu – taki ciepły głos radiowy, na wieczorne słuchanie muzyki idealnie by się nadawał! Artykuł poszedł za dwa dni w TG, a mnie był jeszcze przydatny, gdy później robiłem tą podsadzkę jako samodzielny projekt foto. I to był jedyny raz, gdy go spotkałem, choć dalej mieliśmy kontakt telefoniczny i mailowy, telefonicznie robił także wywiad ze mną (ten ciepły ton głosu!) dla TG…
Dziś bardzo dobrze zacząłem poniedziałkowy dzień na kilku frontach, ale widocznie nie wszystko musiało być tak super. Przed południem Janek na Fejsie zalinkował tą tragiczną informację, w którą oczywiście nie chciało mi się wierzyć! :(
W takich sytuacjach jakoś automatycznie przychodzi mi myślowe zapytanie – czy mam tą daną osobę na zdjęciu – a to duży problem, bo zazwyczaj nigdy nie fotografuję na tyle dokumentalnie, by ogarniać całą ekipę i wszelkich ludzi poza kadrem, którzy po prostu razem ze mną „ogarniają” jakąś konkretną sytuację, może trzeba zacząć robić po kilka takich zdjęć? Jarosława Galuska znalazłem na jedynym zdjęciu z tamtej dołowej sesji, stoi z lewej z charakterystycznie odwróconym kaskiem i akurat przegląda zdjęcia w swoim aparacie – robi swoją robotę!
Na koniec dodam, że poprzedni wpis o Krzysztofie był zaplanowany już wczoraj, tak niefajnie zbiegły się dzisiaj sytuacje, no i mam kolejny numer w telefonie, którego właściciel już nigdy nie odbierze, a jednak nigdy tych numerów nie usuwam…

Komentarze

Popularne posty