Badyhaus - zdjęcie niechciane

 Jak to rozwinąć?



Kierowane intuicją wykonanie od niechcenia, małoatrakcyjnego motywu zdjęciowego! :)
i jest to coś innego, niż podobne działania, które nierzadko mnie dopadały podczas robienia zdjęć, jak np. robienie ich „na wszelki wypadek”, czemu przyświecała inna myśl, mianowicie: „zrobię te zdjęcia, bo gdyby tak mieli TO kiedyś wyburzyć”.


Ale o co właściwie mi chodzi? O takie zdjęcia „nie wiadomo po co”, pokazujące kompleks kopalnianych łaźni, zrobione w 2013 roku. Wtedy była kiepska pogoda i choć robiłem głównie wnętrza przeróbki, te „niechciane” łaźnie zostały z tym materiałem. Sytuacja się zmieniła, ponieważ obecnie, to miejsce jest już pustą przestrzenią, więc wypada poświęcić ten wpis,  załączając na początku jedno z niechcianych zdjęć z 2013 roku. Oczywiście bywałem tam jeszcze kilka razy, nawet wtedy w grudniu, gdy koparki pochłaniały już pierwszy budynek, w trzecim jeszcze parter pełnił swoją właściwą funkcję – górniczej łaźni. A na piętrach w głównych halach, ku mojemu ogromnemu zdziwieniu panował względny porządek, bo w większości boksów łańcuszki zgromadzono w ogromnych splątanych kłębach, niczym lampki choinkowe wyciągnięte przed świętami z szafy –  po co? Na pożegnanie, czynny automat z Pepsi połknął mi 2zł i nie oddał niczego w zamian!


A przy okazji łaźnia górnicza – czyli badyhaus – to miejsce, które mimo swojego bezdyskusyjnego przeznaczenia w kopalnianej strukturze, budzi zawsze (we mnie zawsze) chęć zaglądnięcia do wnętrza. Pewnie to przez ten utracony / uwielbiony (dozgonnie) Wilson – czyli historia i chwile z życia autora, przeplatające się tu w wielu wpisach... Zabudowa na terenie, to w znacznej większości powstałe w latach PRLu, wielkie sześcienne kloce z prefabrykatów – z zewnątrz zdecydowanie mało ciekawe. Z biegiem czasu wyglądają coraz ohydniej (z nielicznymi wyjątkami) smutny beton z zaciekami, smutne mętne od pyłu okienka lub poliwęglanowe płyty (kiepskie spojrzenia z kiepskich okien – za tekstem piosenki...), a wewnątrz? Wewnątrz, jedyne, co pewne, to że jest tam zawsze przytulnie, a wręcz przesadnie ciepło. Hajcongi nafolowane do granic wytrzymałości, nie straszny im brak docieplenia elewacji, czy prymitywne, nieszczelne okna (o konstrukcji szyba / kit / kątownik). Wewnątrz prawie sauna i nikt nie zmarznie! Poza tym bywa przeróżnie, raczej mniej, niż bardziej zachwycająco i estetycznie, za to dokumentalnie powinno być interesująco! Przykładowo cytat z ostatniej wizyty w badyhausie – na warsztatach Fujifilm: „Nie, no kobjyta na łaźni?! A jak bych tu teroz z gołym ciulem paradowoł?!” :D





Komentarze

Popularne posty