Adventskalender

#brakwiary #niemówciedziśdomnie

W domu dostawało się go na Mikołaja, co miało wspaniałą cechę, że można było otworzyć 6 pierwszych okienek od razu i zjeść aż tyle czekoladek! Następne dni, już pojedynczo - aż do 24 okienka, które było większe - nawet dwuskrzydłowe - i zawierało największą czekoladkę! Tak było w dzieciństwie. Nie wiem, jak się je pozyskiwało, pewne, że krajowa dziadowizna czekoladopodobna, na pewno ich nie wytwarzała. Wydaje mi się, że były przywożone (załatwiane) z NRD, bo na pewno były opisywane po niemiecku. Wspominam te kalendarze, by podkreślić fakt, jak to pięknie jest oczekiwać. Oczekiwać, czy dążyć do osiągnięcia zamierzonego celu itp. A gdy już się osiągnie, wtedy następuje jakieś zawieszenie w próżni - już się stało i co dalej?! Tak też się czuję co roku o tym czasie, strach, obawa przed noworocznym resetem / restartem, myśli - jaki finisz będzie za rok, kto go nie dożyje itp. Dziś zdecydowanie kulminacja najgorszego dnia, nawet na muzykę nie mam ochoty, żeby jeszcze była niedziela, a tak - rozdupiony cały tydzień! Najchętniej zaszyłbym się w samotni i przeglądał stare rodzinne zdjęcia, delektując się pięknymi wspomnieniami.

Komentarze

Popularne posty