na ten czas...
No nie będę dokumentował ubijania i smażenia karpi, ale pierniczki ewentualnie mogą być. Lubię je pod warunkiem, że wyjdą miękkawe - tym razem takie właśnie są. Nie znoszę kruchych ciastek. A w ogóle najlepsze są te mokre... ;) A wspomnianego karpia też jestem w stanie zjeść tylko ten jeden dzień - wieczór w roku.
Ale ładne zrobiłeś. No brawo!
OdpowiedzUsuń:) a jakie dobre są! Ale głównie za sprawą późniejszego procesu swobodnego nanoszenia kilku rodzajów polew (niemieckich) doktora Etkera! ;)
OdpowiedzUsuń