...na kiedyś
Wracam z niedzielnego roweru, przeglądam newsy…, a tu taka smutna wiadomość. Kolejny numer w telefonie nie odezwie się już nigdy* Niedawno o tym pisałem, jak to się zabierałem do fotografowania Jerzego Cnoty (i się nie zabrałem), tu sytuacja analogiczna. Choć Pana Bernarda jakoś nie chciałem nękać i wymyślać kadrów w jakich chciałbym mu zrobić zdjęcie, tylko raz dzwoniłem do niego z zapytaniem o film, w którym zagrał. Wiele lat temu, przyjeżdżał do kuśnierki coś tam przerabiać, a to jest sąsiadka moich rodziców, więc też miałem okazje wyjść, porozmawiać i zaproponować zdjęcie - miałem, ale to były odległe lata 90te, - dlatego “nie zrobiłem tego zdjęcia”. W każdym razie, nawet przy tej jednej rozmowie telefonicznej, Pan Bernard sprawiał wrażenie niesamowicie miłej, serdecznej, otwartej osoby - tak z resztą prezentował się przed kamerą i w teatrze.
Na tej repremierze “Perły w Koronie” chciałem zrobić mu portret, ale tok wydarzeń nie pozwolił. Zagadałem się z Panem Zdortem, potem z Łukaszewiczem i gdzieś mi się wymknął Bernard Krawczyk. Odłożyłem sobie to “na kiedyś”, ale owo kiedyś właśnie definitywnie się skończyło. Bardzo szkoda, tak wyrazistego śląskiego aktora.
* - sam nie wiem dlaczego, ale nigdy nie usuwam tych numerów.
Komentarze
Prześlij komentarz