W końcu 3 !:)
Nawet nie pytajcie!
:) Sam czuję się idiotycznie, pajacując w ten sposób. Miał być Tumblr - na dobre, nie będzie Tumblra już więcej. Ale to nie moje wydziwiania czy okresowe humory. Naprawdę bym tam pozostał i nie oglądał się za powrotami, sentymentami itd. Mechanizmy obsługi - jej łatwość, bezpośredniość, nieskomplikowanie, dobry szablon - pasowały mi tam w 100%. Edycja w Bloggerze, to prehistoria i każdy to przyznaje, to coś jak Windows z wciąż zaszytym DOSem ;) Chodzi o co innego, odzywa się stara zasada, że każdy cudowny, innowacyjny wynalazek - sprzęt, gadżet, smartfon, komputer, soft - WYMIERA śmiercią naturalną, jeśli nie ma wsparcia, lub mimo swojej cudowności, świat się do niego nie przekonuje. To, co ostatnio działo się z Tumblr'em jasno dowodziło, że tak się dzieje. Serwis umarł na kilka dni, a w polskim internecie nawet wzmianki o tym nie było, znalazłem zgłaszane objawy użytkowników z europy na anglojęzycznym forum o awariach w sieci, a potem bezpośrednie zgłoszenia na dashboardzie Tumblra. OK - naprawili i nic się nie stało? Poza tym, już nieco wcześniej zniknęła ikonka bezpośredniego share'owania na FB, mało tego, zniknęła cała zakładka tych ustawień (dostęp do konta FB) w preferencjach bloga. Po wspomnianej awarii - ikonka FB niestety nie powróciła. Tyle tytułem wyjaśnień.
Co dalej? Wkrótce rebloguję tutaj najistotniejsze wpisy, bo kilka takich pojawiło się na Tumblr'rze - w tym najważniejszy - na 10cio lecie istnienia bloga! Oczywiście będą też w przyszłości przekierowania do wpisów stamtąd - w formie cytowania, jak zwykle, tamten blog zostanie. Tyle na teraz - wybaczcie / przebaczcie :)
Komentarze
Prześlij komentarz