W. miniaturze
Mógłbym spytać sam siebie - a cóż innego, spodziewałem się zobaczyć na terenie - po zakończeniu wydobycia, widywałem przecież wiele razy takie zderzenia przed / po…
Ale ten widok wprowadził mnie w osłupienie i dezorientację. Pamiętam w dzieciństwie, oglądając na klasowym wyjściu do kina „Akademię Pana Kleksa” - oprócz tego traumatycznego zakończenia, pierwsza ze scen zwiastująca, że film nie skończy się dobrze, to ta, gdy Profesor z powodu braku piegów, siedzi skurczony do miniatury w pustej szklance - obraz niebywale odrealniony i jakże smutny*… Dokładnie to samo poczułem wczoraj, patrząc od tej strony, na mój ukochany Wieczorek. Zobaczyłem zaledwie skromną kupkę zabudowań, skomponowaną z wieżą szybu. To wszystko było w mikroskali, ponieważ nigdy wcześniej nie oglądałem bryły zabudowy w ten sposób - czyli stojąc na pustej połaci przestrzeni, po dawnych kopalnianych zwałach węgla! To też uświadamia, jak „kompaktowy” jest to zakład, wygląda to teraz trochę, jak na przedwojennych widokówkach. Oczywiście miałem zakodowany w pamięci podobny widok - na Andzie - tam też kurczyła się zabudowa starej przeróbki z wieżami szybów, tyle, że odczucia nie były aż tak osobiste!
Tak, wczoraj pierwszy raz zobaczyłem moją kopalnię w miniaturce, pustą i cichą - w okresie zawieszenia - między funkcjonowaniem, a agonią :/
*nie rozumiem, dlaczego dorośli serwują tak młodym ludziom scenariusze, dające do zrozumienia, że życie potrafi być hujowe i raczej rzadko dobrze się kończy :/
Komentarze
Prześlij komentarz