Utopijnie
Tak sobie siedzę w ten niedzielny wieczór relaksując się przy muzyczce, a może by o czymś skrobnąć na blogu? Zdjęcia nowe owszem mam, ale może dziś z innej beczki. Byłem na odsłuchu systemu za cenę przekraczającą 300 000 zł (trzysta tysięcy)! I tak się zastanawiam co pomyślą w tym momencie osoby zupełnie obojętne tematyce „poszukiwania lepszego brzmienia muzyki”?! Kwota astronomiczna, można już za to mieć niezły sportowy wózek lub limuzynę! A faktem jest, że sprzętowo/brzmieniowo przeciętny Kowalski w dzisiejszych czasach zadowala się jakimś plastikowym kinem domowym z marketu będąc uszczęśliwionym owym faktem i tylko czasem gdy nikt nie widzi i nie słyszy zadaje sobie pytanie dlaczego to plastikowe gówno nie gra tak fajnie jak przed wieloma laty długo wystana i załatwiona po znajomości (albo na „G”) duża wieża Diory czy Radmora z Altusami? … No ale powiedzmy że nie będę drążył tej kwestii:) Czego więc należy oczekiwać po sprzęcie stereo za ponad 300.000 ? Czy doznamy nirwany, odlatujemy, czy to lepsze niż sex? Hmm, no właśnie. Na pewno nie liczmy na jakąkolwiek uniwersalność czyli ideał dla każdego typu muzyki, wbrew pozorom w tej lidze to dopiero jest loteria i jakże wiele kombinacji! Odsłuchiwany zestaw był mieszanką kunsztu konstruktorów japońskich, włoskich i francuskich. Nie dziwne więc że taka mieszanka dała jakże nieprzewidywalne rezultaty. A więc referencyjny transport Reimyo z dedykowanym DACem, topową lampą Unisona i Utopiami Scala. Wszystko to cudowne przedmioty z którymi już samo przebywanie automatycznie podgrzewa atmosferę i chęć poznania czegoś nie z tej ziemi. Dźwięk w takiej kombinacji niestety kompletnie rozczarował, i bynajmniej nie jest to tylko moja opinia. Przede wszystkim było płasko, dźwięk nie potrafił oderwać się od kolumn, zabłysnąć, nie angażował o głębi sceny już nie wspomnę. Dyskwalifikującym był kompletny brak basu, pasmo praktycznie urywało się na najniższej średnicy. Nie oszukujmy się – dźwięk bez wypełnienia dołu jest dramatycznie okaleczony, pusty i w efekcie zupełnie przekłamany, do tego momentami dudniący i nerwowy. To często w wyniku takich anomalii często robimy wielkie oczy słysząc, że płyty z własnej kolekcji których jesteśmy pewni że zabrzmią fenomenalnie w efekcie wypadają fatalnie. Nie rozumiem, bo jeśli nie była to wina kapryśnej akustyki pomieszczenia to jakim cudem dystrybutor narzuca takie zestawienie klocków: głównie kombinacji wzmacniacz + kolumny?! A jednak pewne jest że każdy z tych cudownych przedmiotów zagra bezkompromisowo i na poziomie referencyjnym tyle że w odpowiedniej konfiguracji! Wróciłem więc do domu z niedosytem, rozczarowaniem i lekkim bólem głowy, na szczęście na obiad były placki i to z nowych kartofli! :)
Komentarze
Prześlij komentarz