Iskra
Gdy tylko wyczuwam jej zainicjowanie, mam niemal pewność, że zbliża się jakaś zmiana.
Zmiana nawyków, przyzwyczajeń, zmiana sprzętu, systemu, podejścia, interpretacji itp. Iskra inicjuje działanie, zdarzenie, akcję, to jest już pewne. Jej skutku właściwie nie można zatrzymać – zasiane w głowie ziarno, myśl, potrzebę w końcu przekłuję w realne działania. Jedyne co można, to odwlec to w czasie, na tygodnie, miesiące… W sumie lubię ten stan, bo człowiek wpada na inne obroty, dążenie do celu – głównego, czy tylko pobocznego ale zawsze! Jakie szkody ze sobą niesie taki niespodziewany błysk? W moim przypadku zazwyczaj materialne – zmiana wymaga inwestycji, odsprzedania ze stratą i dołożenia minimum drugiej połowy. I tak jest zawsze, nie walczę już z tym, nie wskrzeszam dodatkowej frustracji – to i tak nic nie zmieni taki się urodziłem, a szkoda zdrowia i nastroju. Czasem, oprócz tej jedynej właściwej (bo czy słusznej w postrzeganiu przez innych?) iskry, nachodzą mnie krótkotrwałe anomalie np. „O! wiem , muszę kupić to, czy tamto”. Ale już się na to uodporniłem, jednak gdy żaden logiczny argument nie przemawia stosuję realne działania zapobiegawcze. Jeśli jest to np. nieuzasadniona chęć zakupu jakiejś rzeczy (najczęściej) idę po nią do sklepu, staję przed regałem, wrzucam do koszyka, po czym idę na obchód reszty sklepu, a im bliżej kasy – tym bardziej ów zakup wydaje mi się durny, nieuzasadniony i niepotrzebny, w efekcie odkładam na półkę i wychodzę zadowolony!
„…nosisz spodnie więc walcz…” – tak, tak, śpiewam dwukrotnie, jak radzą od dziś w internetach! :)
Po co o tym piszę, raczej nietrudno się domyślić, bo gdzie o tym piszę? Ano na swoim macierzystym blogu. Czyli co, odwidziało mi się?! Po raz który to? Na szczęście nie muszę podkulać ogona, bo kończącym październikowym wpisem zostawiłem sobie furtkę powrotną – stwierdzenie „chwila…”
Nie będę się samobiczował, nie mam podejścia mnicha czy duchownego, cierpliwość mam mocno krótkotrwałą, jakieś inne głośne przykłady: np. definitywne pozbycie się Mac’a – rany co za ulga, dojrzewałem do tego pomysłu z pół roku, ale iskra poszła i już to było przesądzone. Jeszcze? Wejście w alternatywny system foto, proszę bardzo, zrodziła się możliwość wszedłem i w bilansie ogólnym (za i przeciw) nie żałuję. Eee to jeszcze żadne szaleństwo w porównaniu np. z gonieniem króliczka "lepszego brzmienia audio" tam dopiero rodzą się absurdalne potrzeby, na szczęście ten etap mam już mocno uśpiony, no chyba, że wygram w lotto.
„…nosisz spodnie więc walcz…” :)
Zmiana nawyków, przyzwyczajeń, zmiana sprzętu, systemu, podejścia, interpretacji itp. Iskra inicjuje działanie, zdarzenie, akcję, to jest już pewne. Jej skutku właściwie nie można zatrzymać – zasiane w głowie ziarno, myśl, potrzebę w końcu przekłuję w realne działania. Jedyne co można, to odwlec to w czasie, na tygodnie, miesiące… W sumie lubię ten stan, bo człowiek wpada na inne obroty, dążenie do celu – głównego, czy tylko pobocznego ale zawsze! Jakie szkody ze sobą niesie taki niespodziewany błysk? W moim przypadku zazwyczaj materialne – zmiana wymaga inwestycji, odsprzedania ze stratą i dołożenia minimum drugiej połowy. I tak jest zawsze, nie walczę już z tym, nie wskrzeszam dodatkowej frustracji – to i tak nic nie zmieni taki się urodziłem, a szkoda zdrowia i nastroju. Czasem, oprócz tej jedynej właściwej (bo czy słusznej w postrzeganiu przez innych?) iskry, nachodzą mnie krótkotrwałe anomalie np. „O! wiem , muszę kupić to, czy tamto”. Ale już się na to uodporniłem, jednak gdy żaden logiczny argument nie przemawia stosuję realne działania zapobiegawcze. Jeśli jest to np. nieuzasadniona chęć zakupu jakiejś rzeczy (najczęściej) idę po nią do sklepu, staję przed regałem, wrzucam do koszyka, po czym idę na obchód reszty sklepu, a im bliżej kasy – tym bardziej ów zakup wydaje mi się durny, nieuzasadniony i niepotrzebny, w efekcie odkładam na półkę i wychodzę zadowolony!
„…nosisz spodnie więc walcz…” – tak, tak, śpiewam dwukrotnie, jak radzą od dziś w internetach! :)
Po co o tym piszę, raczej nietrudno się domyślić, bo gdzie o tym piszę? Ano na swoim macierzystym blogu. Czyli co, odwidziało mi się?! Po raz który to? Na szczęście nie muszę podkulać ogona, bo kończącym październikowym wpisem zostawiłem sobie furtkę powrotną – stwierdzenie „chwila…”
Nie będę się samobiczował, nie mam podejścia mnicha czy duchownego, cierpliwość mam mocno krótkotrwałą, jakieś inne głośne przykłady: np. definitywne pozbycie się Mac’a – rany co za ulga, dojrzewałem do tego pomysłu z pół roku, ale iskra poszła i już to było przesądzone. Jeszcze? Wejście w alternatywny system foto, proszę bardzo, zrodziła się możliwość wszedłem i w bilansie ogólnym (za i przeciw) nie żałuję. Eee to jeszcze żadne szaleństwo w porównaniu np. z gonieniem króliczka "lepszego brzmienia audio" tam dopiero rodzą się absurdalne potrzeby, na szczęście ten etap mam już mocno uśpiony, no chyba, że wygram w lotto.
„…nosisz spodnie więc walcz…” :)
Okay then...
OdpowiedzUsuńThis may sound kind of weird, and maybe even kind of "strange"
BUT what if you could just press "Play" to listen to a short, "musical tone"...
And magically bring MORE MONEY into your life???
What I'm talking about is hundreds... even thousands of dollars!!!
Sounds way too EASY??? Think this couldn't possibly be for REAL??
Well then, I've got news for you...
Usually the most magical blessings in life are the easiest to GET!!!
Honestly, I will PROVE it to you by letting you PLAY a real-life "magical wealth building tone" I've synthesized...
You just click "Play" and watch as your abundance angels fly into your life... starting pretty much right away...
CLICK here now to experience the mysterious "Miracle Wealth Building Sound Frequency" as my gift to you!!!