KK - sprawozdanie i co tam jeszcze...

Dziś cały dzień Szopowego składania albumu docelowo - dla rodziny. To efekt drugiego etapu mojego cyklu o rodzinie właśnie:) Nie chcę rozpisywać się na ten temat ale powiem tylko tak, że gdy uświadamiam sobie, że inne rodziny niekoniecznie tworzą w ogóle zgrany organizm, gdzie w zdecydowanej większości panuje jednak zgoda to ogarnia mnie katastrofalne przerażenie. Do niedawna w ogóle nie wiedziałem, że gdzie indziej nie mają tak samo. To tylko głośne myśli, ale wyłączę komentarze.
Tak, tygodniowy wyjazd w Kotlinie spełniony w 100 i jeszcze więcej procentach. Po raz pierwszy też mogłem dosłownie chłonąć czas spędzony tyloma najbliższymi i tymi nieco dalszymi i mieć świadomość zapisu każdej sekundy tych wydarzeń w pamięci (własnej) Niesamowite to uczucie i doświadczenie nie być tylko przelotnie ale pełną obecnością i trudno właściwie o tym napisać :) Aparat zarejestrował świadomie wybrane i narzucone wycinki przeżywanej rzeczywistości - tak, jak chciałem.
Poza tym kilka lokalnych brzydali też się zarejestrowało, ciągle lubię wypatrywać takie motywy. Upewniłem się też, że na Lutyckiej był Pewex w jednej wysokiej kamienicy - sklepy zajmowały kilka kondygnacji, na tej najwyższej był sprzęt i tam kupiłem pierwszą w życiu kasetę: Sony EF, w pięknym błękitno-niebieskim celofaniku i cudownym "kasetowym" zapachu, który do dziś mam zakodowany w głowie:)






Popularne posty