J "K" S

Nie znałem osobiście człowieka, mam w pamięci kilka piosenek, w tym tytułową z serialu "Serce z węgla", zagrał też w filmie Janusza Kidawy, no i był to synek z Siemianowic. 
Pamiętam takie zdarzenie z października 2004, na starym dworcu w Kato odbywało się kilka koncertów w ramach akcji Tolerancyjny dla świata. Byłem tam tego wieczora, zaczynali schodzić się ludzie, nagle przyszedł facet ubrany na czarno, stałem sam w korytarzu dawnego dworca opodal ściany i tych świec, zagadał coś do mnie (po naszymu) i potem stanął tam przy tej ścianie i żebym mu takie zdjęcie zrobił, zrobiłem... Potem zobaczyłem go na scenie, jak daje czadu do mikrofonu i na keybordzie - to był właśnie "Kyks". Zdjęcia tego normalnie bym nie pokazywał, bo jest kiepskie, ruchnięte, niedoświetlone, płaskie i ogólnie na nie, ale je wtedy zrobiłem i dziś wspomnieniowo się należy. Bluesa jakby to eufemistycznie powiedzieć - nie cierpię, to smutna muzyka i taka zwyczajnie powtarzalna (zwrotka, refren, zwrotka, refren) i od razu mam przed oczami ten film "Skazany na Bluesa" - jeden z kilku filmów, które oglądnąłem raz i już więcej nie chcę oglądać. Jazz ogólnie też jest smutny ale posiada improwizację muzyków i to jest to coś, co uwielbiam. A z bluesowo-jazzowych wariacji, to mam świetne koncerty Randy Brackera i Billa Evansa, lubiłem też Hirama Bullocka. 
Tak po prostu mnie dziś ta wiadomość o śmierci Jana Kyksa Skrzeka zasmuciła.

Komentarze

Popularne posty