J III i poranna toaleta

Zawsze miałem tak, że największy szwong do pracy dostawałem we wczesnych godzinach porannych. Bywało, że przy nieprzekraczalnych deadlajnach nastawiałem budzik na 3 rano tego ostatecznego dnia i siadałem do kompa - zasuwając na maxa i zdANżałem na czas... Tyle historii, ale to się jednak nie zmienia. A dziś rano przebywając w łazience o 5:30 wymyśliłem sobie podstawowe założenia nowego cyklu - taki błysk i ja rozumisz bracie zaczynam to widzieć, w ogólnym zarysie i z podziałem na poszczególne kadry. Termin realizacji znany już dużo wcześniej: wrzesień, czas: 2 dni. I o tym tu dziś chciałem sobie napisać :)
Tymczasem J III na horyzoncie.

Komentarze

Popularne posty