Baza
#NikEffects
...albo kolejna zabawa w dom. Autentycznie szczery pierwiastek wspaniałej zabawy (przygody niemal) widziałem na twarzach i w oczach tej pary dzieciaków. Swój dom (czy bazę) urządziły sobie nieopodal - tuż pod kopalnianym ogrodzeniem. Co prawda poczucie "ukrycia" czy odizolowania, na razie jest w tym miejscu mizerne, bo okoliczna roślinność jeszcze nie buchnęła zielenią, więc najbardziej osłania jedno drzewo. Co prawda nie był to dzień wagarowicza, tylko niedzielne przedpołudnie, ale atmosfera chwilowej beztroski - jakby podobna :)
#wspomnieniaautora
Najlepszą bazę - choć myśmy bardziej mówili kryjówkę, albo w ogóle bez określenia? - miałem w dzieciństwie urządzoną na wakacjach w Kotlinie Kłodzkiej, na podwórku domu wujka, gdzie zaczynały się strome schodki, na przedpole płynącej o 5 metrów dalej Nysy Kłodzkiej, a przy tych schodkach, rozciągała się wgłąb skarpa z poziomu terenu budynku (i obejścia) i na niej stał stary garaż. Całość porastał jakiś gęsty bluszcz, czy coś w tym stylu, ale sztywne gałęzie tworzyły taki tunel między garażem, a skarpą, więc można było się tam czaić i obserwować we wtajemniczonym gronie (dwóch osób) - pozostając niewidocznym na zewnątrz. Inny rodzaj "bazy" miałem na ogródku w domu rodziców - to była spora sterta złomu i roztomajtych rupieci, jednak porządnie ułożona w taki sarkofag okryty linoleum i ja tam na tym siedziałem godzinami i wymyślałem historie przeróżne, najczęściej, że jadę lokomotywą - taką mniejszą w stylu "Stonki", bo za znacznie większą - np. jak te z filmu z Seagalem - to robiła idealnie pobliska altanka ;) :D Poza tym, razem z kolegą uwielbialiśmy biegać po pobliskim dzikim wysypisku śmieci, które było zlokalizowane - tuż przy wjeździe na końcowy odcinek Obrzeżnej - tam, gdzie firma "G" ma do dziś swoją bazę - no właśnie - bazę :)
"bazy" też robiłem za małolata. :)
OdpowiedzUsuń