fotodejowo - niedzielnie

No właśnie o czym to ja miałem? Aha! O Fotodeju na Giszu! Ma w sobie jakąś pozytywną moc ta impreza bo zawsze jest świetna zabawa fotografią, i nie trzeba się tygodniami umawiać, nikt nie stawia problemów, nie ględzi że nie może teraz to może kiedy indziej i ble ble ble. Reguła jest najprostsza: chcesz to przychodzisz. Na Nikiszu nie byłem choć mam dwa kroki, ale wtedy lało i piździało, a nie miałem ochoty na kolejne „niemieckie szarości” ;) Także ode mnie tyle, że popieram w 100% tą imprezę! Dziś pogoda wymarzona wykulała się od 10tej bo poranek właściwie to na dwoje wróżył. Jak to mówi redaktor Orzech w Radiu Katowice – mieliśmy kawok?:), a ostro rysowane cienie kładły się na giszowieckich połaciach z karpiówki organicznie omijając wykusze czy wole oczka. Pora roku też była idealna jak na Giszowiec ponieważ zieleń już była ale jeszcze nie eksplodowała w pełni co tutaj jest jak najbardziej korzystnym zjawiskiem w kadrze. To nie Nikiszowiec emitujący czerwień cegły– tu na Giszu późniejszą wiosną domki toną w zieleni niemal całkowicie. Na horyzoncie krajobraz niemal z każdego miejsca zamykały bloczyska: Fabudy na Adama, Miłej i innego typu „szuflodki” z Wojciecha oraz zdecydowane klocki z Karliczka i Mysłowickiej – nie unikałem ich, wręcz przeciwnie bo skoro są to albo celowo ich unikamy albo świadomie spajamy w całej kompozycji. Po powrocie zregenerowałem wszelkie siły gdy w odtwarzaczu wylądowała JO & CO , potem już mogłem wszystko... Spójny zestaw niebawem, na razie tylko Orkiestra KWK Staszic.

Komentarze

Popularne posty