nieświadomość telewizyjna

Wczoraj na TVS oglądnąłem "Zapis zbrodni" - polski dramat z 73 roku, na szczeście powtarzali go, bo leciał w sierpniu a ja oglądnąłem wtedy jedynie fragmencik. Ile to razy tak bywa że bezsensownie szaltrując telewizyjną papkę trafiam na film który od pierwszej chwili wzbudza zainteresowanie - zapewne działa tutaj mechanizm nieświadomości adaptacyjnej. Tu oczywiście polecam przeczytać "Błysk - potęga przeczucia" Malcolma Gladwella. Mało tego oglądając wspomniany fragment pierwszy raz po prstu byłem pewien że za chwilę zobaczę tam scenę która tak bardzo wiele dla mnie znaczy tak też się stało. Ni stąd ni z owąd w środku filmu którego akcja toczy w drodze z Łodzi do Szczecina jeden z bohaterów wychyla się z wagonu kolejowego z piaskiem żeby sprawdzić jaka to stacja i jego oczom ukazuje się potężny ziejący ogniem i dymem zakład przemysłowy. Więcej tego ogólnego planu nie pokazano. Mnie to wystarczyło bo to fenomen zobaczyć rudzkiego "Walencioka" w filmie którego fabuła nie ma nic wspólnego ze śląskiem. Opisywane ujęcie wypełnia w całości kadr ogromem rudzkiej koksowni Walenty z widocznym po prawej szybem #Centralny pobliskiej kopalni Wawel a także jej zakładem przeróbczym w tle, a dalej już tylko płonące i zapeklowane baterie koksownicze, dwa kominy spalinowe i wieża węglowa. Wczoraj zacząłem oglądać ten film tylko po to żeby zobaczyć jeszcze raz tą scenę, ale już od początku mnie wciągnął. Oprócz realizacji i fabuły opartej na faktach uwagę wzbudza dynamiczne szerokie kadrowanie i co zdarza się bardzo rzadko w polskich filmach realizacja dźwięku czyli że głosy aktorów są zawsze dobrze słyszalne a muzyka niedrażniąco dopełnia tło.

Komentarze

Popularne posty