chwile z Kotliny
Moja wizja piękna doskonale rysuje się w starych często zaniedbanych i sypiących się miasteczkach Kotliny Kłodzkiej. Odwiedzam te okolice od wczesnego dzieciństwa i zawsze z największą przyjemnością tam powracam, choćby na kilka dni – to wystarczy aby doświadczyć chwili. Dawniej jeszcze dochodziły do tego uroki przejazdu pociągami na przepięknej tzw podsudeckiej magistrali nr 137, na której już w Kędzierzynie przepinano lokomotywę na parowóz a w późniejszych latach na przyjemną spalinówkę, nudne elektrowozy ze swoim bagażem trakcji nigdy nie miały tam wstępu i do dziś nie mają, niestety kilka lat temu zlikwidowano bezpośrednie połączenie Katowice-Kamieniec ząbkowicki… W tym roku starczyło jedynie na Bystrzycę Kłodzką i najbliższą okolicę. Przyjechałem pociągiem kilkanaście po 7mej. Możliwą aurę kalkulowałem 50/50, bo gdyby padało to także miałoby swój urok. Było trochę wietrznie, przez co cały dzień słonce walczyło między chmurami co zawsze daje interesujące efekty na zdjęciach. Chodziłem po tym zapomnianym miasteczku, rozmawiałem z ludźmi na zaniedbanych podwórkach zaczynając mój dialog słowami „piękne miasteczko…”. Sytuacja jest kiepska co z resztą obserwuję od lat, ci którzy mogą uciekają stamtąd za granicę lub po prostu daleko, wydaje mi się że ostatecznie gwoździem do trumny dla większości tych pięknych okolic była powódź w 97… „Panie co tu jest pięknego, to slamsy są…” powiedziała mi starsza mieszkanka z którą przegadałem dobre pół godziny kończąc rozmowę oczywiście na temacie krajowej polityki. Rynek w Bystrzycy jest kompletnie rozkopany. Będzie kostka, będzie ładnie dla mieszkańców i turystów o innym, zdecydowanie bardziej „typowym” poczuciu piękna ode mnie. Wrócę znowu za rok, zobaczę odpicowany rynek, może odwiedzę pana Nowakowskiego, który zapraszał na kawę gdy będę następnym razem o ile jeszcze będzie tam mieszkał bo podwyższa czynszu o 100% może to zmienić. Taka jest i pewnie długo inna nie będzie moja ukochana Kotlina. Do niej chcę powracać by złapać trochę świeżego oddechu i znowu podziwia, rejestrować moje wyobrażenie piękna.
Dzięki, Marek, że się tym z nami, czytelnikami, podzieliłeś. Każdy ma swój raj dzieciństwa - jako i Twoim jest Kotlina Kłodzka, tak i moim jest Górny Śląsk (choć to był tylko stary familok w Gliwicach-Łabędach i tylko czasami inne miejsca na Ślasku) - zresztą Twoim pewno też. I też mam ten dylemat: bo tęsknię za starymi klimatycznymi miejscami, uliczkami, podwórkami, zapachem dymu z komina lub palonych liści i beztroskim przedpołudniem na podwórku, gdy wcześniej ze szkoły się wróciło. Ale niestety, to wszystko musi się zmienić i sie zmienia. Stare kamienice burzą albo odnawiają, zmieniają całe kwartały. Ja też jestem temu przeciwny, ale co z tym zrobić? Ok, odnawianie z głową - to tak. Ale co z tymi ludźmi, którzy mieszkają w starych familokach, gdzie kibelek zatęchły jest na korytarzu, gdzie nie ma ciepłej wody, gdzie grzyb rośnie w sypialni? Jak to zmienić, żeby dużo nie zmieniać? Ja też kocham te klimatyczne stare obdrapane miejsca (bo niby po co robię im zdjecia?), ale ludzie tam mieszkający ich nienawidzą głównie ze względu na te niedogodności.
OdpowiedzUsuńNie ma złotego środka...
Ciekawy tekst, piękne zdjęcia.... aż chciałbym rzucić pracę i tam pojechać w tej chwili.
OdpowiedzUsuńZmiany owszem, są niezbędne, byle z głową, a nie tak jak to jest np. z wymianą okien w familokach, nijak pasujące plastikowe prostokąty... wiem, pewnie to problem braku pieniędzy...
Problem w tym czy aby napewno się to zmienia? Są dziesiątki, setki przykładów że to wszystko się sypie i nikt z decydentów nawet palcem nie kiwnie pilnując wyłącznie żeby kapało do swojej kieszeni. Właśnie słucham w Aktualnościach ile to PKP zamierza się pozbyć małych dworców (czyt. wyburzyć lub pozostawić złomiarzom do dyspozycji...) Małe zapomniane miesteczka kostkują/brukują ryneczki z dotacji unijnych a wokoło pozostają slumsy wykupine przez złodziejskie spółki z czynszami które skaczą o 100% a gówno za przeproszeniem wypływa ludziom w piwnicach. A taki Bytom się zapada i nic na to nie można poradzić, spoko strategia K.W. SA zakłada że wszystko jest okej, jak k..wa moża fedrować na zawał pod miastem ?! Albo to co wsponima Alek banalna rzecz - masowa plaga wymiany okien na najtańsze PCV w budynkach jak się okazuje tylko teoretycznie podpadających pod konserwatora, bo przecież nikt z urzędników i instysucji ochrony zabytków ludziom nie dołoży żeby wymieniane okna miały rysunek zgodny z historycznym, więc kupują najtańsze za pożyczki z Providenta. Owszem uwielbiam fotografować brudy i starocie z klimatem i poprzemysłowymi naleciałościami ale nie oznacza to że chcę aby ta postepująca destrukcja zbierała coraz większę żniwa, jest zasadnicza różnica np. między godnie starzejącą się cegłą czy blachą miedzianą dachów na starych (zabytkowych) budowlach a zagrzybionymi, zawilgoconymi murami czy walącymi się chlewikami zabytkowych koloni i osiedli robotniczych z przełomu XIX i XX wieku nieżadko także z tabliczkami "obiekt zabytkowy"
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Celnie to ująłeś. W sumie nikomu nie zależy na zachowaniu tych starych budynków. Ale nigdy tak nie było i nie będzie. Tak już jest, ze zostawia się tylko te najcenniejsze budowle dla pokoleń (zamki, pałace, kościoły itp.), a reszta niech niszczeje lub do rozbiórki. Patrząc na to wszystko z szerszej perspektywy tak musi być. Inna sprawa, że nie jest to robione z głowa (choćby te nieszczęsne pecefałki) i do tego dochodzą te złodziejskie wykupy kamienic - wycyckać na maksa i nic nie dołożyć. Nie mam na pomysłu, choć pewno są gotowe rozwiązania. Tylko chęci pewno brak i kasy (a może wcale na to dużo kasy nie trzeba?).
OdpowiedzUsuń