piasku nie dowiozą...
Tak się zbiegło, że dwie najkrótsze noce w tym roku, spędziłem dokumentując demontaż nieużytkowanego wiaduktu po kolei piaskowej, który przebiegał nad linią kolejową w okolicy dworca Katowice - Brynów, czyli za kopalnią Wujek. Znam te okolice, bo to moje trasy biegowe, a pod tym pierwszym betonowym wiaduktem, który tam wciąż przebiega (po wąskotorówce) trzeba się nieco schylić, żeby nie wyrżnąć głową!:)
W tej sprawnie zaplanowanej inżynieryjnej operacji, oprócz dwóch dźwigów - pracujących w pełnej koordynacji - zastosowano także technikę cięcia żelbetowego przęsła, specjalistycznymi piłami o ogromnych diamentowych tarczach! Widok takich ostrych "zabawek" od razu skojarzył mi się z klimatami Mad Maxa, czy nawet jednego z odcinków Bonda!
Bardzo się zdziwiłem, że przęsła nie ściągnięto w całości za jednym razem, ale okazało się, że ono - w całości - waży 80 ton! Stąd trzeba je było zmyślnie rozpołowić. Tu nasunęło mi się kolejne pytanie: po cholerę wiadukt, na którym sporadycznie dojeżdżał na teren kopalni piasek, musi ważyć tyle, co lokomotywa?! I w ogóle jak on tam został zainstalowany, skoro współcześnie na dwa dźwigi, nie było możliwości ściągnąć tego przęsła znad torów?!
Komentarze
Prześlij komentarz