na podwieczorek

Bo generalnie właśnie następuje przesilenie.
W pracy OK, własne tematy mam under control ale dostałem ostrą zjebkę za (niekompetencję) kogoś innego, bo wiadomo, że w branży zawalony temat = w najlepszym wypadku opóźnione płatności, a w najgorszym brak kasy... Nic to, jutro nowy dzień też pod kontrolą, więc nie mam z tego powodu jakiejś traumy.
Rodzę w trudach ten zestaw z wyburzania HK i tu dopiero koszmarne przesilenie daje się we znaki. To, co opracuję wczoraj dziś już mi się nie podoba i znowu korekty i jeszcze tu dociągnąć, tam rozjaśnić. Już mam dość patrzenia w szarości i kontrasty i chciałoby się pieprznąć tym wszystkim natychmiast. Wstać i po prostu rzec "pierdolę, idę do wojska!" *

I w taki dzień przychodzi zamówiona paczka z albumem zdjęć Andrzeja Ślusarczyka - co stanowi idealne antidotum na chwilową niemoc tfu-rczą. Album zamówiłem dzięki wpisowi Wojtka na jego blogu - dzięki! :)
Taki więc miły podwieczorek dziś miałem i od razu człowiek inaczej patrzy na abberacje z własnego podwórka, przynajmniej w kwestii foto. W dodatku odsłuchuję dziś już trzecią płytę MM&W, co zdarza się naprawdę rzadko - bo każdy w kolekcji ma pewnie takie płyty, które muszą przeleżeć na półce czasem nawet lat kilka, by sięgnąć po nie z największą przyjemnością kiedy nagle się zachce! ;)

*jak kiedyś własne pasmo chwilowych niepowodzeń na studiach podsumował kolega Łukasz :)

Popularne posty