podróż niewydarzona

Czwartek, 5:45, śniadanie mam gotowe, dopijam kakao, 15 minut do wyjścia - zrobię to teraz. Zarezerwuję dwa miejsca tak wcześnie, bo potem może ich już nie być! Otwieram laptopa, wchodzę pod odpowiedni banner i... czytam, sobota: brak rezerwacji, niedziela: brak rezerwacji. Że co? Jakim cudem, przecież jest tak wcześnie. WTF?
Byłem autentycznie wściekły, wqurwiony tą sytuacją, to jakiś pieprzony przekręt. Przeczytałem sobie regulamin uczestnictwa, z którego dowiedziałem się, że panel rezerwacyjny rusza we czwartek od godziny 0:00. I super, gdybym to wiedział dzień wcześniej, to bym sobie budzik nastawił, laptop przy łóżku i klikamy, ale skąd miałem wiedzieć, skoro regulamin pojawił się dopiero na stronie rejestracyjnej, której kuźwa w środę jeszcze nie było! Potem się dowiedziałem, że miejsc już nie było 40 minut po północy! Tak, leży mi to kością w gardle, bo ogólnodostępną imprezą - w dodatku rozgłoszoną w necie i na Fejsie - bym tego wcale nie nazwał! A znalazło by się kilka stosownych określeń, od których się powstrzymam, przez wzgląd na to, że kilku znajomych uczciwie sobie rezerwację wyklikało.
W pewnym sensie "krzywda" moja i jeszcze wielu znajomych, została jakoś tam nagrodzona - "karma wraca", jak skwitował Maciek, gdyż niedzielna wycieczka zakończyła się, zanim na dobre się zaczęła - cytując Bareję - "z powodu awarii"
Tyle o tym ;)
#szklankadopołowypusta #szklankadopołowypełna


Komentarze

Popularne posty