loty, loty...



Jak to jest w piosence: „Kiedy zbliżo sie sobota, żodyn z nich nie umi spać, każdy myśli już o lotach, co do kosza dzisiaj dać?” a w niedziela: „... na niebo patrzeć bydom, czy gołymbie już nie idom...” zawsze w tym czasie sierpień-wrzesień prawie co weekend odbywają się loty młodych gołębii, czyli tych urodzonych na wiosnę tego roku. Penetrując bajkowo-skansenową architekturę koloni Alfred (te wszystkie domy były kiedyś zabudowaniami kopalnianymi, od wielu lat są mieszkalne) wszedłem w przestrzeń za jednym z budynków gdzie rozciągał się pas gęstej zabudowy chlewików, kilku chopów łosprowiało o czymś, nie trudno zgadnąć że o właśnie zakończonych niedzielnych lotach gołębi. Najstarszym hodowcą w tej grupie jest Pan Józef Mansfeld - „hodowca starej daty, który puszczoł gołymbie jeszcze za Niemca...” jak mawia jeden z grupy hodowców. Portret komuś takiemu jak najbardziej więc się należy!

Komentarze

Popularne posty