plaga z PCV
W porządku, mogę jakoś przeboleć te wszystkie Lanosy, Matizy, Golfy II i III, stare BeMki, jakieś ospojlerowane pseudo-tuningi z auspufami o średnicy kibla – wszystko to, co stoi wzdłuż klimatycznych uliczek starej mieszkalnej śląskiej zabudowy, niech już będzie moim zmartwieniem jak to w kadrze zakomponować by nie kłuć wzroku. Największe bowiem szpetarstwo spotykane na każdym kroku kompletnie psujące i nie pasujące do tej zabudowy jest nieco innej materii - białe plastikowe paskudztwa, nie dosyć że kłują w oczy to jeszcze na 100% każde mieszkanie posiada je wymienione na inno modła, a suma sumarum wszystkie i tak są niezgodne wizualnie z pierwotnymi założeniami projektantów (tych poprzednich starych okien teraz już porąbanych na opał). Rozwiązanie tego problemu oczywiście tkwi w martwym punkcie bo z jednej strony nie ma się co ludziom dziwić – ładne ale niestety stare, rozlatujące się i nieszczelne okna trzeba wymienić na nowe, żeby nie tracić ciepła, czy po prostu mieć lepszy komfort użytkowania, mycia itp. Kupuje się na srogi kredyt byle najtańsze okna z PCV, i nie fanzolcie gupot że coś można tu poradzić bo żaden konserwator zabytków czy inny miejski urzędas nie piśnie słowem sprzeciwu, ponieważ w odwecie od ludzi dostałby tekstami typu „jak nam dołoży do tego miasto, wymienimy na takie zgodne z projektem”. Udaje się więc problemu nie widzieć, szkoda że w kadrze widać to jak byk, tak więc coraz mniej pięknych osiedli robotniczych i starych miejskich zabudowań posiada swój dawny niczym nie zmącony urok. Na znak niezadowolenia z faktu tego dziś pokażę okna jeszcze inne i równie często spotykane ostatnimi czasy...
Komentarze
Prześlij komentarz