po Walcowni


Kolejnego hidden-car'a znalazłem, ale Walcowni już nie zastałem na miejscu :( Ciekawe, że nigdy wcześniej nie obadałem widoku z tego familoka. Za murem rosłaby pokaźna ściana ceglanej elewacji Bruzdówki na górnym zakładzie, zwieńczona pasmem zwykłych okien pcv, bo tam były biura tego wydziału, a potem już osobnej spółki. Trochę trudno to wyjaśnić, ale takie właśnie miejsca, w których tyle się dzieje - zwykle rozczarowują, gdy zbyt blisko się podejdzie. Wygląda to niesamowicie, gdy ogarniasz z jakiejś odległości. A wejdziesz na klatkę schodową w domu - tuż przy ogrodzeniu - by zaglądnąć na zakład i dupa. Albo drzewo, albo kompletnie nijaki, niespólny, nudny kadr i nijak się to komponuje. Podobnie było na Piastowskiej, tam też conajmniej dwa domy - do samego końca - były wręcz wkomponowane w hutnicze ogrodzenie! Ale na Bobrku musiało być już znacznie ciekawiej, część surowcowa, to kawał przeróżnych instalacji - potęga i gmatwanina... Na Kaufhausie już nie tak bezpośrednio, ale także jeden z domów stał przy ogrodzeniu składowiska rudy wielkopiecowej i stamtąd rozpościerał się widok na resztę surowcowej potęgi huty. Czy ktoś to fotografował? I tak i nie, ówcześni mieszkańcy to raczej rzadkość, paradoksalnie najbardziej cudzoziemcy na przełomie i początku lat 90tych!
O co właściwie mi dziś chodzi, bo coś niewyraźnie wyszczególniam? Urwę ten jałowy i pretensyjny komentarz i dokończę czytać nowy kryminał, dziejący się na Śląsku :)

Komentarze

Popularne posty