so what?


W dzisiejszym dniu, na pewno przypada maksimum dodatniego wzgórka w machinie życiowego toku - mojego ofc. Zagospodarowanie i wykorzystanie czasu + zadowolenie z ogółu i szczegółu, przebiegło wzorcowo. Nawet nie przejmowałem się porannym efektem "jak bardzo nie chcę mi się chcieć" - po prostu wziąłem zaplanowane wydarzenia z byka! Nie byłem w tym miejscu 3 lata, a tak wiele się zmieniło. Już na wstępnie dziwnie się czułem - zagospodarowując poranną nadmiarową lukę czasową, zagłębiając się w lekturę - że wydarzenia w książce dzieją się akurat 300 metrów, od miejsca, w którym się znajdowałem! Ponad to, świadomie chciałem być w miejscach, które odwiedzałem 5 i 10 lat temu - to , co zobaczyłem (i czego się spodziewałem zobaczyć) z pewnością ujmę w odrębnym wpisie.
Co teraz powinienem napisać, gdy patrzę na ostatnie wpisy, z których wynika, że raz szoruję o dno, a następnie urastam z zachwytów?!
Potwierdzę to, co jest oczywiste: życie biegnie po sinusoidzie + / -, bo absurdem jest, aby przebiegało jak prąd stały - tylko na wartości dodatniej. Choć czasem tak bardzo życzyłbym sobie, by jego przebieg przypominał wykres - jak po przejściu przez diodę prostowniczą - byłoby jednak łatwiej :)

Komentarze

Popularne posty